No to się porobiło :/
Aleja trzymam się swojej poprzedniej opinii
Wersja do druku
No to się porobiło :/
Aleja trzymam się swojej poprzedniej opinii
Najogólniej pisząc jak w każdym zawodzie, są ludzie kompetentni i miernoty. Dla miernoty każda naprawa to będzie tor przeszkód. Dodać należy jeszcze niestety , że można trafić na miernote z dużym doświadczeniem teoretycznie bo w tym zawodzie jak w każdym nie są tylko bystrzaki, a nawet większość to nie są bystrzaki skoro mogę podać przykład z 10ciu napraw z listy usterek dotyczącej e39 na bmw/klub/polska , kóre były poza możliwościami intelektualnymi mechaników , których miałem okazję poznac 'w tym 'specjalizujacych się w BMW' a statystyczni użytkownicy netu, amatorzy podawali diagnostykę i rozwiązanie problemu. Także wszystkim nam by się przydało często troche pokory w rozmowie z klientem, nielekceważenie go i traktowanie tak jak my sami chcielibyśmy być potraktowani w sklepie, u lekarza czy kosmetyczki. Problemem jest jak robota źle zrobiona i jeszcze miernota naciąga na kasę. Tego nikt nie lubi.
skoro guner zaczepiasz inne fora, oraz znajomosc warsztatów zajmujących sie konkretnymi markami cos ci powiem, smieszy mnie to jak przyjeżdża klient juz "zdiagnozowanym" autem, wiesz wtedy zawsze robie to co chce i w 90% to nic nie daje, poźniej robie po swojemu, bo powiedz jak mozna samemu "sprawdzic" co mi stuka? po co korzystać z pomocy miernoty? sam napraw, a co do wiadomosc na forum to troche dłużej tu jestem od ciebie guner i wiem, naprawde wiem kto ile wie i z kogo zdaniem lub podpowiedziami nalezy sie liczyć, a co do problemów i rozwiazań to schemat jest taki, cos sie dzieje, pytam co moze być, jade do "miernoty", on rozwiazuje promlem/naprawia, a pozniej pisze na forum co było, w wiekszosci tak to wygląda. A cwaniakowanie ze ktos sobie z czym nie poradził, ha, odpowiem ci tak- skoro wiesz, to po co sie pytasz?
tak patrze na to co piszesz i naprawde nie wiem co chcesz udowodnić i do czego przekonać? a co do obrony polskiego mechanika to powiem tak, sami wiecie jakie auta jezdzily nawet 10 lat temu, jak unia otworzyła nam granice, pamietacie ten import aut? gdzie każdego było stac na auto zachodnie? i taki mechanik ktory cale zycie klepał polonezy, łady, zastawy, nagle pojawiaja sie auta technologicznie 20 lat mlodsze z ABSem, poduszkami itp i naprawde cieżko było i jest nadgonic wiadomosci, a jeżeli gdzieś kogos praca sie nie podoba, poprostu niejade i tyle, a miernota z doswiadczeniem.... wiesz jak ktos dlugo robi w tym biznesie tz ze mu sie opłaca, opłaca bo ma klientów, a jak robi? jaki ma standard? ma klientów- wiec sa tacy co im odpowiada
Ale ja się Ciebie o nic nie pytam. Wyrażam tylko swoje zdanie. Jest piękna lista usterek modelu e39 na tamtym forum z propozycjami rozwiązań. Wśród tych usterek było kilka , które zauważyłem lata temu po kupnie samochodu , ale jeszcze nie przeczytałem na stronie z czym to się je. No i się najeździłem po 'fachowcach', straciłem trochę pieniędzy , a np. jak w pewnym miejscu stukało tak po tygodniu od naprawy znowu zaczęlo stukać. Bum, wszedłem na forum, przeczytałem co tam stuka i jak to się naprawia. 'Specjalista' od BMW , któremu się płaci za wiedzę nie był w stanie tego problemu rozwiązać. Zacząłem szukać informacji w necie dopiero po tych 'naprawach' bo wydawało mi się , ze nie jest to wyższa matematyka i pewne rzeczy można naprawić jak się wie o co biega nie podejrzewałem od razu , ze z kretynem mam do czynienia, dopiero po fakcie nabrałem podejrzeń.
Nie wiem jakie masz problemy ze soba człowieku , ale wyraźnie jakieś masz. NA zmianę zawodu chyba już za późno, można Ci tylko współczuć , ze się tak męczysz z tymi samochodami i głupimi klientami. Ktoś tez je parówki, których mój pies nie tknie i mu odpowiada smak więc jasne , ze ktoś pojedzie do mechanika chama i będzie mu odpowiadał standard obsługi, nie o tym jest wątek.
Nie bądźmy naiwni. Ludzie o sobie mówią różne rzeczy. A to działa tak: "po owocach ich poznacie" (jak jest napisane w Biblii).
Jak nie znam człowieka i jego roboty, to nie oczekuję, że usługę wykona idealnie. Właśnie dlatego, że są różni ludzie. Wolę kogoś z polecenia.
Dopiero za drugim razem i po obejrzeniu efektów poprzednich robót mam jakąś wiedzę o człowieku i jego umiejętnościach. I wtedy wymagam.
Druga sprawa -- wolę osobiście oglądać efekty pracy wykonawcy niż opierać się na opiniach, bo są one zawsze subiektywne.
Wolę moją subiektywną, niż czyjąś. Niektórzy zadowalają się byle czym...
No i zła wiadomość: mało jest ogarniętych ludzi w usługach. O wiele więcej jest niedouczonych leni.
Powody są dwa:
- niska cena usług na rynku: wykonawców nie stać na doszkalanie siebie (i pracowników), więc szuka doświadczonych, ale doświadczenie nie jest tożsame z rzetelnością i uczciwością. Doświadczenie to tylko "wykonywanie pewnych prac w przeszłości".
- normy społeczne i prawne: źle wykonana usługa to plaga. Sądowne dochodzenie swoich praw to fikcja - procesy ciągną się latami, więc pokrzywdzeni często nieskutecznie dochodzą praw, a nieuczciwi wykonawcy mogą spokojnie dalej być nierzetelni. Nagradzanie rzetelności też jest znikome, przez co rzetelni mają gorzej niż nierzetelni.
Tak mamy i musimy z tym walczyć.
Głównie nagradzając rzetelność, a piętnując partactwo w miarę możliwości.
Mnie też śmieszy. Ale z szacunku do klienta słucham uważnie i próbuję wyciągnąć wnioski, przekonywać.
Jak się klient upiera, to się mu wystawia zlecenie tylko na konkretną wymianę części (a nie usunięcie usterki/objawów) z adnotacją, że diagnozę postawił klient, a mechanik się z nią nie zgodził.
Z reguły połowa "znawców" przestaje kozaczyć.
Na przykład z życia: huczą łożyska tylne w golfie III.
Kilent: "wymień pan łożyska, reszta jest dobra".
Szef: "trzeba wymienić czopy, bo bieżnia się obróciła - są wyżłobienia, dodatkowo cylinderek leje, drugi zacznie za chwilę - zaleca się wymienić od razu wszystko"
Klient: "nie, tylko łożyska"
Szef: "jeśli Pan chce, to wypiszę zlecenie na samą wymianę łożysk. Ostrzegam i wpiszę do zlecenia >>wymiana niezgodnie z technologią na życzenie klienta<<. Będą huczeć znowu po 500km." No i klient przyjechał po 300km i wymienił czopy i łożyska (znowu) i całe hamulce z tyłu.
Burza się rozpętała ale mówimy tu , przynajmniej z początku, o spojrzeniu z perspektywy klienta i tego czego oczekuje. Ja się zgadzam że są klienci upierdliwi i że sie tak wyrażę niemądrzy w swych oczekiwaniach. Ale tak jak są klienci są też niekompetentni "fachowcy" mający tupet i nie mający uczciwości. Nie sądzę żeby ktoś powinien się tu czuć urażony. Zresztą są różne pojęcia profesjonalizmu.
Krzywy191 szacunek za to że robiłes wszystko żeby pójśc do przodu, za to że to co robisz , robisz z miłości. Ale Ci powiem że nie moge uwierzyć że ci się nie zdarzyło mieć klienta czepliwego tak jak i klientom zdarza się mieć niefajnych mechaników. A laik czy nie laik w temacie, jedzie do fachowca i ufa że takim właśnie jest, potem się okazują takie a nie inne rzeczy jak u kolegi z pierwszego postu i zaufanie tracisz . Nie jest tak? No i jeszcze cos mi sie zdaje że klucz często leży w kwestii podejścia obu stron.
Miałem w latach 90-tych kolegę (św.p.). Jako jedyny w promieniu kilkudziesięciu kilometrów znał się na samochodach BMW. Tak naprawdę miał wszystko w małym palcu.
Miał jednak jedną wadę - był strasznym szałaputem. Jedno naprawił, a przez nieuwagę lub pośpiech psuł drugie. Jego tłumaczenie było zawsze takie samo: "co Ty chcesz, to stare auto, stare części, mogło się urwać/złamać".
Ponieważ nie było alternatywy w pobliżu (poza pożal się Boże ASO w Lublinie, w którym wymiana bezpiecznika od wycieraczek w mojej buni wymagała podłączenia do komputera, co zresztą nic nie dało) miał zawsze kilka, kilkanaście starych BMW w oczekiwaniu na naprawę.
Ludzie cieszyli się, że był niedrogi, ale musieli się pogodzić z tym, że koszty jego napraw były nieprzewidywalne.
Wiele rzeczy w swoim samochodzie naprawiałem razem z nim i wiele się nauczyłem przy nim.
Nieraz na moich oczach coś pękało i mimo jego stałego tłumaczenia, znałem przyczynę.
Dlatego nie usprawiedliwiałbym mechanika, który łamie klamkę naprawiając wał napędowy.
Mimo, że klamka mogła mieć wadę, to użytkowana we właściwy sposób i delikatnie służyłaby właścicielowi jeszcze wiele lat.
Zażądanie wyższej ceny, niż była umówiona, to zupełnie inna sprawa i jak dla mnie jest stawianiem klienta pod murem.
Wiadomo, że jeśli klient nie będzie się chciał zgodzić z ceną, to nie obędzie się bez awantury i złośliwości.
Znam przypadek, gdy mechanik "umył" kwasem auto klienta reklamującego cenę usługi...
wojna nastała.
do autora... jak sprawa?