Napomknąłem koledze prawnikowi o tej sprawie i powiedział, że czy koleś się przyzna, czy nie to sprawa jest spokojnie do wygrania. Wiadomo, że jak będzie kręcił, wypierał się, przekładał terminy rozpraw się itd to się to wszystko przeciągnie, ale prędzej czy później do wygrania. Inna sprawa to późniejsza egzekucja wyroku. Bo skoro nie chcą dalej płacić za naprawę to albo nie mają kasy, albo nie chcą płacić. Jak nie chcą, to pół biedy bo mu komornik siada na koncie, majątku, pensji i po problemie (aczkolwiek to też kilka miesięcy może potrwać). Gorzej jak koleś nie pracuje i nie ma majątku.