Jako że dzisiaj miałem dzień wolny od pracy postanowiłem sobie pojechać na rybki. Auto miałem jakieś 20 m od siebie. Łowie sobie łowię łowię a tu nagle słyszę głośny strzał w samochodzie. Przestraszyłem się i myślałem że coś wybuchło. Zachodzę, oglądam auto z każdej strony patrzę a tam prawe przednie koło wpadło w nadkole :/ Zwinąłem się szybko i postanowiłem zadzwonić po lawetę. Oczywiście nie mogłem się dodzwonić więc postanowiłem powoli ruszyć i zobaczyć co się będzie działo. Niestety opona o coś ocierała i zaczęło śmierdzieć spaloną gumą. Jako że miałem do domu 7 km postanowiłem włączyć awaryjne i powoli jechać do domu. Opony na szczęście były już zjechane i miałem lada dzień je zmieniać więc było mi obojętne czy ta jedna się zedrze, wystrzeli czy cokolwiek się z nią stanie. Gdybym miał nówki sztuki czekałbym na lawetę.
Panowie co się mogło stać? Skąd ten strzał? Czy mógł strzelić amortyzator? Czy to była sprężyna? Pierwszy raz w życiu spotkałem się z taką sytuacją....:/