Zamieszczone przez sylwek7
A zapraszam :D garazyk mam pojemny ;D Podtrzymacie mnie na duchu i dacie posiedziec w E38 :D
Dzwonic i wpadac ;)
Zamieszczone przez sylwek7
A zapraszam :D garazyk mam pojemny ;D Podtrzymacie mnie na duchu i dacie posiedziec w E38 :D
Dzwonic i wpadac ;)
[URL=http://www.youtube.com/watch?v=VDqIJUMsR3A].:WIERNOSC jest NUDNA:.[/URL] :D
Łeeeeeeeeeeee... W e38? :/ No tak, w babci e32 nikt nie chce posiedzieć.... :P
mackaroon, jak masz w e32 gałkę do zrobienia, to śmiało podbijaj. Takiej pokusie Radosh się nie oprze ;)
za takie $$ to nie ma co sie smiac..
lepsze to niz E38 na lawecie ;)
popieram Krzychu ;D ;DZamieszczone przez 7ka
Dajcie Radoszowi na luz bo się zamknie w sobie i zacznie się jąkać ;D
Zobacz, komentuj moje GreenGermanStyle7er:
http://7er.pl/showthread.php/4519-e38-Moje-kolejne-7er-w-Stajni-!-)/page5?highlight=Grabol
sylwekk ja tam gałkę mam nową... :D :D :D może lepiej niech nic z nią radoshb nie robi.... :P
Nie wolno wklejać pewnie, więc tylko linki:
http://www.thefactsheet.com/sitebuil.../TSSB-1127.jpg
http://www.demotivatorblog.com/wp-co...s4cco4.th.jpeg
Wszystkich pragnących zgłosić iż zostali w jakikolwiek sposób obrażeni, uprzedzam że powyższe odnosi się do motoryzacji i wszelkie próby nadinterpretacji nie będą uwzględniane ;)
Czarne e32 w benzynie!
Dobre! :D
Ale dajcie już Radoszowi spokój... Fura wygodna bez dwóch zdań. A że Francuz? Powiedzcie, który z Was nie lubi Francuza? ;D ;D :D
Chyba każdy lubi ;D ;D ;DZamieszczone przez mackaroon
P.S. Sorry za OT :hah:
~~ черный бумер ~~
Moje BMW - E38 735iA M62 i E39 530d M57
EX - E30 316i, E34 525i, E32 730iA, E34 525TDS'A
Korzystając z okazji, dorzucę kroplę dziegciu do tej francuskiej beczułeczki miodu, która doczekała się prezentacji w tym właśnie niezwykłym miejscu - jakm jest forum BMW serii 7.Zamieszczone przez mackaroon
Nie chcąc być posądzony o niesprawiedliwość, ksenofobię czy uprzedzenie - przyznam na samym początku; naród o którym mowa jest całkiem OK, miłość francuska - piękna rzecz, sery pleśniowe i wina - rewelacja, bardzo lubię, bagietki też OK, ale motoryzacja budzi we mnie tak wielką odrazę, że naprawdę mocno się powtrzymuję od cisnących się na usta inwektyw, ilekroć temat motoryzacji francuskiej wchodzi na tapetę - zwłaszcza przedstawiany w tęczowych barwach.
Niestety z różnych przyczyn nie przytoczę "co i jak", choć na tym forum są osoby będące świadkami pewnych ZAWSZE niefortunnych zdarzeń związanych z pojazdami francuskimi, z moim udziałem rzecz jasna. Wszystko to tylko pogłębia moją i tak już zażartą nienawiść w tym kierunku.
Pozwolę sobie posłużyć się przykładem, jak zawsze wziętym z życia. Przykład ten niech służy do przedstawienia mojej niechęci względem aut francuskich, którą podzielają także inni ludzie związani z motoryzacją.
Za "starych czasów" sporo czasu spędzałem w różnego rodzaju warsztatach, garażach, serwisach i tym podobnych moto-kanciapach. Garażowe klimaty są mi bliskie do dziś, chociaż praca i zobowiązania nie pozwalają spędzać tam każdej wolnej chwili jak dawniej.
Otóż pewien zaprzyjaźniony warsztat, głęboko zakorzeniony w naszej szarej polskiej rzeczywistości, warsztat jakich jeszcze do nie dawna było pełno, ociekajacy smarem i zużytymi olejami, pełen dziadostwa, złomu i szmelcu przez pewien czas pełnił rolę bazy w moich działaniach związanych z motoryzacją (wówczas nie tylko BMW).
Zawsze kiedy brakowało narzędzi - a zdarzało się to dość często, czy czegoś w tym rodzaju, wystarczyło z mojego garażu pod domem przejść dwie ulice dalej i całe zaplecze techniczne stało przedemną otworem.
Rzeczonym warsztatem rządził od lat pan - nazwijmy go sobie Kazio. Pan Kazio mechanikiem był dobrym, a co najważniejsze uczciwym. Dobry i uczciwy mechanik to oczywiście rzadkość.
Od zawsze naprawiali się u niego taksiarze, ale tak naprawdę kto się już do niego dopchał czy dotoczył, mógł liczyć na uczciwą naprawę, lub chociaż dobrą poradę.
I tutaj dochodzimy do sedna, podsumowującego znienawidzoną przezemnie motoryzację francuską. Warsztat o którym mowa, zajmował się przeważnie pojazdami, których właściciele często nie śmierdzieli zbytnio groszem, przez co zróżnicowanie pojawiających się tam pojazdów było spore. Przyjęło się natomiast, że nawet jeśli pojazd stary i zmęczony, ale jednak niemiecki, to trzeba było go zrobić.
Były podupadajace Mercedesy, były stare Beemki, ale robili też golfy i polonezy. Właściciel z zasady "nie odmawiał" klientów, ale jak się już rzekło, był człowiekiem uczciwym, więc w określonych przypadkach padało stwierdzenie "naprawa nieopłacalna - zabieraj Pan to z tąd!".
Nie było takich przypadków wiele. Z tego co pamiętam najczęsciej takie zdarzenia dotyczyły właśnie przeklętych pomiotów motoryzacji francuskiej. Któregoś dnia, podczas mojej obecności w warsztacie (byłem po raz niewiadomo który porzyczyć klucze do Mercedesa), zaprzyjaźnione mechesy trudziły się z jakimś francuskim paściem.
Poziom frustracji oporem francuskiej materii był już wysoki, w garażu od dłuższego czasu dawały się słyszeć stłumione złożeczenia i coraz wyraźniejsza "łacina", przeplatana dźwiękiem ciskanych co chwilę o ziemie kluczy.
W pewnym momencie zaniepokojony właściciel francuskiego pojazdu, który nawyraźniej nie wytrzymał już presji i zmuszony był zapytać się o przewidywane losy powierzonego do naprawy auta, rzucił nieśmiało pytanie w stylu: "Panowie czy coś z tego będzie?".
Tutaj nastąpiła wycedzona z prawdziwą złością odpowiedź (okraszona łaciną która pozwolę sobie wykropkować, jednak bez niej wypowiedź straciłaby na autentycznosci ;) )
"Panie kur.. od lat obiecuję sobie, że przed tym zakładem zawiśnie w końcu tabliczka - NIE NAPRAWIAMY AUT NA F - Fiatów, Fordów i KUR*@ FRANCUZÓW !!"
Pozdrawiam!
Czarne e32 w benzynie!