Witam. Wczoraj kręciłem się troszkę po śniegu beemką i urwał mi się taki kawał plastikowego płatu z pod silnika (tak jakby jakaś podłoga) Po lewej stronie auta (patrząc "oczami" auta) wisiał jakiś czujnik (Dzwoniłem do Czarka i stwierdziliśmy, że to czujnik temperatury silnika, ale to raczej nie to, bo jak to odpiąłem to i temperatura trzyma się normalnie.

Auto chodzi normalnie, nie widzę większej różnicy między pracą auta przed urwaniem tej podłogi a po.

I teraz moje pytanko: Od czego mógł być ten czujnik i czy jazda bez tej podłogi jest bezpieczna czy niezwłocznie dorwać coś takiego i jakoś zamontować.

Pozdrawiam.

Ps. Dzięki Czarek za podpowiedzi telefoniczne. :]