W swoim M62TUB44 podejrzewam uszkodzoną uszczelkę głowicy - więc stale obserwuję temperaturę (TEST 07).

Moja codzienna trasa do pracy ma ok. 9 km (umiarkowane korki) - więc w sumie gaszę silnik niedługo po osiągnięciu 108-109°C.
Kilka razy jednak - kiedy korki były większe - osiągałem 110 a nawet 111°C. :/

Dziś zrobiłem eksperyment i pojechałem wieczorem na dłuższy patrol po Warszawie.
Początkowo było "normalnie" - motor się nagrzewał, aż zobaczyłem kilka razy 110°C (umiarkowany ruch, jak to wieczorem w Centrum).

Jednak potem - zamiast rosnąć dalej jak się spodziewałem - temperatura dość gwałtownie zaczęła się obniżać! :shock: Nagle miałem 104 i 102°C. Nie można tego tłumaczyć zmianą warunków jazdy, ponieważ stało się to zbyt gwałtownie.

Następnie wpadłem na trasy przyspieszonego ruchu - raczej płynna jazda bez świateł. Temperatura dalej spadała. Prawie cały czas poniżej 100°C - w pewnym punkcie nawet 90°C.

Wracając do domu wjechałem z powrotem w "miejski" ruch - i temperatury szybko powróciły do 108-110°C.

I co o tym sądzicie??
Czy to możliwe, że wtedy gdy zaczęło spadać to dopiero włączył się III bieg wentylatora?
I czy ta temperatura 90°C na rozgrzanym silniku - jest w ogóle prawidłowa nawet w trasie?