Dzięki - PW już poszło ;)Zamieszczone przez SEBEK
Sprawa na chwilę obecną przedstawia się następująco:
Następne szczęście w tym nieszczęściu, to że znowu trafiłem na Polaka (chociaż po naszemu mówi słabo) i to w dodatku chcącego pomóc. Mimo, że serwis zawalony robotą, wcisnął moje auto.
Po sprawdzeniu 7er na kompie wyszło sporo różnych błędów, ale najważniejszy to uwalony czujnik położenia wału (chyba dobrze zrozumiałem ;)). Jak powiedział, bez niego silnik nie odpali, a co za tym idzie nie da się sprawdzić, czy problemy ze skrzynią to wina niskiego poziomu oleju czy po prostu skrzynia już padaczka. Powiedział, że te skrzynie rzadko chodzą powyżej 160 tys km - moja ma dokładnie 262 tys km (wskazanie kompa).
Czujnik przyszedł o 14-tej, ale okazało się, że nie pasuje. Okazało się, że silnik, który jest w moim aucie jest silnikiem z X5-ki :shock: :shock: :shock:
Tak więc następna noc w hotelu. Na jutro jestem umówiony z jednym z mechaników z serwisu - ma dyżur i wymieni mi czujnik + sprawdzi skrzynię.
Za całość już zapłaciłem. Wyszło 160 euro, więc jednak BMW nie jest takie drogie jak to większość ludzi nie jeżdżących BMW mówi.
Teraz mam trochę dylemat - mam i do Polski i do Anglii po około 1000 km. Jeśli okaże się, że skrzynię szlag już trafia, to czy śmigać do Polski i tam wymieniać skrzynię (jeden z naszych kolegów akurat taką ma (tylko brak pompy i trans-coś tam ;)) i odstąpi za nieduże pieniądze) czy wracać do Anglii, sprzedawać auto, kupować drugie i dopiero zacząć urlop ???
Zobaczymy jutro czy wymiana czujnika pomoże i co ze skrzynią.
Pozdro




Odpowiedz z cytatem