Yo.
Moja niunia normalnie ma kaprysy i to niezłe. Sprawa wygląda tak. Gdy popada deszcz lub umyje auto w myjni włącza mi się podświetlenie deski rozdzielczej. Ponadto po otwarciu drzwi kierowcy komputer dzwoni gongiem i upomina że mam włączone światła ( a nie mam). Powoduje to rozładowanie akumulatora po dłuższym postoju.
Po przejrzeniu bezpieczników wszystkie są ok. Problem znika w momencie wyciągnięcia bezpiecznika z tylnej skrzynki (pod tylnym siedzeniem pasażera) oznaczonego numerem 33.
Rysunek przedstawia tylną skrzynkę (i został pobrany z jednego z linków naszego forum – mam nadzieję że autor niema nic przeciwko) :
Dodam jeszcze że cała zabawa z tym bezpiecznikiem zaczęła się w zimie, podczas tych długotrwałych opadów deszczu jakie zastały nas w lutym. Przyszedłem któregoś dnia do auta i zastałem zapalone oświetlenie wewnętrzne. Nie chciało się samo wyłączyć. Znalazłem również spalony powyżej wspomniany bezpiecznik numer 33. Deska rozdzielcza też wtedy chyba świeciła choć nie pamiętam żeby pojawiał się komunikat o włączonych światłach. Po jakimś czasie oświetlenie wewnętrzne samo zgasło i problem zniknął na jakiś czas.
Odezwał się po kilku tygodniach jak wjechałem na myjnie. Po wyjechaniu znów same z siebie zapaliło się oświetlenie wewnętrzne i na chwile mignęła deska rozdzielcza. Doraźnie rozwiązałem to demontując wszystkie żarówki (7 sztuk) i problem znów się chwilowo rozwiązał. Aż do teraz.
I teraz moje pytanie :
Za co odpowiada ten bezpiecznik bo nie zauważyłem żeby mi jakiś układ nie działał prawidłowo? Inaczej pytając, czy mogę mieć to wypięte i tak jeździć? Czy nie będzie to stwarzało jakiegoś zagrożenia?