Dla mnie najbardziej zabawne jest tłumaczenie - celują w tym właściciele komisów - że on się nie zna. Już kilka razy miałem sytuacje że w komisowym (w sensie będącym własnością komisu) aucie pokazuje się jakąś poważną rzecz a gość z uśmiechem że on nie wiedział że tak w tym modelu jest. Gość wydaje własne pieniądze, sprowadza auto i nie widzi np ponadlewanych plastikowych mocowań zderzaka przy przednim zderzaku, brakujących w nim szpargałów typu instalacja halogenów, popękanych plastików od wentylatora, chłodnicy itp. i braku osłony silnika... Nie, jemu sprzedawca powiedział że auto nie miało wypadku i tego się trzyma a o osłonie na silnik twierdzi że pewnie nie była seryjna. A była... a on miał już z 10 samochodów tego typu... Ech.Zamieszczone przez tristeza
Choć trzeba przyznać że np. do kręcenia liczników to handlarz zmuszają klienci trochę. Widzi taki 350 tyś. to się często nawet nie wybierze obejrzeć.


Odpowiedz z cytatem