W sumie to sie Robert troche mylisz, ale nie do końca.

Mój stryjek ma stację diagnostyczną w Opolskim. On jest przeciwnikiem LPG, troche z tego, że na szkoleniach i jakichś warsztatach dla diagnostów naoglądał sie relacji z takich wypadków.
Zbiornik potrafi huknąć, ale jeśli zawór bezpieczeństwa jest "wypięty" - najczęściej na życzenie klienta. Wtedy jak butla jest napełniona do pełna (ponad 95%, nawet 100% gazem) to już mamy klasyczną bombę.

Druga rzecz jak są już zgnite śruby i uszczelki montażu zaworu i manometru butli. Ze 3 lata temu w zimie w Krk na krak-gazie tankowałem auto (jeszcze nie beemka) i zawiesił mi się zawór - pracownik idiota dopiero jak po małej prawie kłótni dostał odemnie w pałe to z rezygnował z dotankowana auta pod kurek. Jeszcze się śmiał że dzień wcześniej się zesrał w gacie, bo niał volkswagena z niesprawnym zaworem i klientowi huknął zbiornik (wysadziło klapę bagażnika). jako przyczyna były przegnite śrubki mocowania zaworu i niesprawna uszczelka.

A wracając do mojego stryjka - to mi opowiadał troche historii, z których część juz nie pamiętam.
Ale np. gdzieś w Opolskim podjechał gość na badanie techn. i na analizatorze spalanie gazu wyszło źle, to diagnosta na prośbę klienta postanowił wyregulować - BUM - i w efekcie obaj do szpitala, auto na szrot, a w budynku w odległości ok. 40m przez brama wjazdowa na kanał okna w mieszkaniach się potłukły.

2) W Kędzierzynie pan w polonezie zatankował gaz do pełna i ruszył ze stacji. 300-500m dalej ktos go z tyłu stuknął i butla wystrzeliła i dzięki temu tylko, że wiózł jakieś blachy i je ustawił w pionie między bytlą a oparciem tylnej kanapy, jedynie czasowo ogłuchł.

(jeszcze kilka wydarzeń mi opowiadał, ale nie przytoczę bo by przekręcił jakieś fakty)

Inna historia jeszcze z 98r. - koło Zamościa ciotka mojego kolegi się spaliła w aucie (moja kuzynka była świadkiem naocznym). Jechała kobieta autem (golf) i wjechała pod tira. Od uderzenia butla lpg zerwała się z zamocowań i wypadła z auta i się potoczyła gdzieś tam do rowu (zawór zadziałał całkowicie prawidłowo - się zamknął i butla wypadła bezpiecznie, mimo że było jeszcze sporo gazu). Ale kobieta utknęła i nie mogła wysiąść a auto sie zapaliło.

Także teoria swoją drogą, a życie pokazuje że róznie bywa.
I teoretycznie LPg jest bezpieczniejsze od benzyny, bo jak jest nieszczelność to gaz się rozpręża i natychmiast wyparowuje i jeśli nie ma iskry to nic się nie powinno stać. Benzyna natomiast wycieka i zachlapuje wszystko na swej drodze, także jeśli nie od razu to po jakiejś chwili się może przerodzić w pożar.


Acha - ostatnio jak byłem na zmianie oleju, to jeden z tamtejszych mechaników się śmiał, że jego kolega był na zmianie parownika w swoim aucie.
Gaziarz oczywiście przystąpił do regulacji :razz: z papierosem w pysku !!
I tu śmieszne, że był jakiś wyciek gazu, gaz się zapalił i był ładny płomień na ok. 0.5m . ów właściciel auta żekomo zaproponował że wyłaczy auto, ale gaziarz zabronił że niby to cug płomienia może wstecznie zassać do butli, "a wtedy jak pierd.... to się nie zdążymy nawet zes...rać" No i czekali ponad pół godziny z 2 gaśnicami w rękach.