dzis, w piekny majowy weekend, wyjechaliśmy z moją kobitą poza miasto. Miałem gest, więc postanowiłem podszkolić ją w prowadzeniu pojazdu :)
Stworzonko zwane "żoną" usiłowało z nieznanych mi powodów wjechać na schody
i Oto co się wydarzyło
Pytacie, czy zabiłem?
odpowiedź brzmi......
NIE :medit: ;)
Ma ktoś z Was na zbyciu kompletny zderzak, halogeny, i wszelkie plastiki uszkodzone w tym "zdarzeniu" ?