Na forum nowy nie jestem, ale za to mam nowy nabytek :) E66 wydrenowało mnie z radości z jazdy, pieniędzy i nerwów, więc sprzedałem go po kosztach i wylicytowałem cudeńko w USA:








Przebieg relatywnie niski bo 133k km, uszkodzone było w nim tylko zawieszenie i felgi. Kupiłem do niego okazyjnie koła S648M, wleciały nowe Vredesteiny Wintrac Pro+ na zimę, a na lato na regenerację czeka komplet Styling 646.

Przy licytacji miałem niesamowite szczęście, że nikt mnie mocno nie licytował. Inne G12, które licytowałem było dużo ciekawsze, miało wnętrze individual Tartufo, lakier Azuritschwarz, ekrany z tyłu i pakiet Pure Excellence na zewnątrz, no ale uszkodzenie było z przodu znaczące, bo maska, lampy, zderzak i pewnie pas pod spodem do wymiany - a ktoś mocno go licytował. Skończyło się na zwykłym, czarnym Longu :) Z wyposażenia tak naprawdę brakuje tylko dwóch rzeczy: masażu na przednie fotele oraz rolet na tylnych drzwiach. Może ewentualnie konsoli głównej w skórze Nappa, ale cóż - jeżeli to co jest na niej to faktycznie skóra Dakota, to nie jest źle, bo konsola jest bardzo przyjemna w dotyku. Ceramiczne kontrolki sobie dołożę, podobnie jak rolety na tył, masaże wyglądają obecnie na większy problem.

Co mnie bardzo pozytywnie zaskoczyło i wręcz przeraziło, to to jak ten samochód przyspiesza w porównaniu z E66. Do tego stopnia, że mam wrażenie, że jest w nim coś pomodowane bo przyspieszenie jest zabójcze. Wygoda i wykonanie też jest na wysokim poziomie.

Z minusów to zagłówki - są dużo mniej wygodne niż te w E66. I dziwnie gra Bowers&Wilkins, mam wrażenie, że L7 dawał sobie znacznie lepiej radę, ale może to kwestia EQ.