
Zamieszczone przez
Aldik
Od paru miesiecy zauważam (i nie wiem po co sie wogóle wdaje w dyskusje), że tamty typu znacie to auto lub czy ktoś podpowie lub ktoś coś wnioskuje z ogłoszenia itp są bezsensowne. Myśle ze jedynie co by warto tutaj napisać to jezeli ktoś oglądał jakąs 7er i np auto ma uszkodzoną skrzynie czy też silnik - nie zmienia biegów nie pali itd itp a sprzedajacy o tym nie informuje, wtedy zaoszczędzi to km, a to czy auto szpachlowane czy malowane to nie każdemy przeszkadza... Do niczego nie dojdziemy pisząc takie posty. Po prostu jedyne co można poradzic komuś kto chce kupić auto a nie zna sie totalnie na mechanice to wizyte w jakims znanym nam w okolicy dobrym warsztacie i kropka. Robi przegląd, podlicza i albo targuje albo nie kupuje...
Przypomina mi sie post w którym ktoś dopytywał o jakieś zielone bmw, jak pamietam to ta osoba była w stałym kontakcie ze sprzedajacym, różne domysły tutaj padały na temat auta, co i jak i dlaczego i po co aż nagle sie okazało ze jeden inny forumowicz nieświadom pojechał i po krótkich oględzinach kupił to auto...
Mi sie troszke agresja włancza jak słysze o wybrednych klientach i o opiniach na temat aut, ciutke handluje i mam wielu znajomych handlarzy i to co ludzie (klienci) wyprawiaja czasami to przechodzi ludzkie pojęcie, czaasem to wręcz aż śmieszne - hmm przyklad jak klient przyjeżdża po auto, gdzie maska cała w szpachli i pół błotnika w innym kolorze a on sie czepia ze jest dziura w tapicerce od papierosa, inny przykład jak facet uparcie domaga si ejakiś papierów co do ilosci właścicieli, mówi że mu to obojetne ale chce to mieć na piśmie (dodam ze to chodzi o auto za 2 tyś), po rozmowie sam przyznaje ze to nie zmieni stanu technicznego auta aale on chce i koniec ehh no i co ja mam o takich ludziach mysleć?! Codziennie jestem świadkiem ogledzin i dyskusji klientów i im dłużej to trwa tym bardziej jestem zniesmaczony tym wszystkim... Znajomy ma komis ehh nawet nie wiecie ile ludzie potrafią zlego zdziałać, detale typu pełny but zaraz po odpaleniu to juz mnie nie wzrusza, ale ginace panele, zapalniczki, listwy, znaczki ehh brak słów... Spróbujcie sprzedać auto za np 1.5 tyś, zwarjujecie, telefony typu czy jest ksiazka serwisowa i czy jestem pierwszym właścicielem to juz standard i żucanie słuchawką jak mówie ze 2gi lub że jestem handlarz lub szczerze ze nie wiem - czy świat oszalał? Mialem auto z uszkodzonym silnikie, mówi gosciowi co jest i jak sie objawia, mowie ze nia ma ręcznego, mówie coś tam jeszcze, ogólnie pełna szczerosć a on sie upiera ze chce numer do właściciela a ja mu ze nie ma takiej mozliwosci, ze sobie nie życzy i ze ja zajmuje sie sprzedaża tego auta wiec po co mu ten numer, a On mi jakieś pretensje ze pewnie chce go oszukać itd itp - ogólnie jakbym go okłamał to bym na tym tylko zyskal? snucie dziwnych teori ehh Kolejne przypadki, poci sie z pokrywy zaworów, ogólnie koszt pare złotych (4 gary jakieś uno itp), a ludzie pretensje ze to złom bo silnik zarzygany olejem ehh
I znów sie rozpisałem nie wiem po co :)
Ogólnie to co zlego to nie ja :D