Cześć Plexi, Tak, miałem jeszcze oryginały i były (choć sam już nie wiem komu wierzyć) sprawdzane przy każdej wizycie u mechaników oraz podczas badań diagnostycznych, i nikt mi nie zwrócił na to uwagi. Na OSKP zawsze, wszystkie, ponad 70% sprawności i tylko raz, w ubiegłym roku, usłyszałem, że -"Poci się Panu lewy amortyzator".
Dopiero podczas zmiany kół zauważyliśmy ślady po wyciekach. Najprawdopodobniej one wylały już wcześniej i te wycieki zostały po prostu zmyte z biegiem czasu dlatego nie były wyraźne.
Niemniej jednak mam tutaj pretensje do mechaników bo widząc oryginalny amor w 18-letnim aucie powinni zwrócić na to uwagę (nie zwrócili - żodyn).
Stare amortyzatory (wszystkie) okazały się kompletnie zużyte - można je wciskać jednym palcem i żaden nie wstaje sam nawet o cm:
Łożysko rozpadło się samoistnie podczas rozkręcania poduszki amortyzatora, gumy o dziwo wizualnie w nienajgorszym stanie ale w rękach czuć, że to już gąbki. Odboje i osłony również zużyte:
Sprężyny, jeśli masz w dobrym stanie zostaw oryginalne, są pancerne i podobno na zamiennikach bywa różnie z prowadzeniem.
A gdybyś jednak decydował się na ich wymianę to nie wyrzucaj tych ori.
Wymieniłem bo cały czas walczę z bijącymi hamulcami i teraz po wymianie amorów, zmienię jeszcze raz tarcze i klocki i jeśli to nie pomoże, to zostaje przekładnia.
Aha, no i poliuretany w bananach :)
[edit] Wg. mnie, w tym aucie, nie jest wcale tak łatwo zorientować się, że coś jest nie tak bo masa auta wiele maskuje/przykrywa. Druga sprawa, że nie każdy z nas ma okazję pojeździć takim samym modelem aby ocenić ewentualne różnice w prowadzeniu czy zachowaniu auta (nawet ciężko to wykonać z uwagi na inne silniki, inne typy zawieszenia, itd.). Więc wielu z użytkowników tego typu aut, wsiada do nich, jedzie i cieszy się jazdą nie wiedząc, że coś jest nie tak.
U mnie bez amortyzatorów auto pływało i teraz kiedy po wymianie jest sztywne + runflaty nie czułem auta i jechało mi się zupełnie inaczej.







Odpowiedz z cytatem