Powiem Wam, że jest takie auto, które jest równie krzykliwe co Ferrari ale wzbudza tylko uśmiech na twarzy i pozytywne emocje. Nie idzie też nigdzie pojechać bez zdjęć, jak się gdzieś stoi ludzie machają jak się jedzie.
Mowa tutaj o Syrenie

Jak pojeździłem w majówkę po okolicy to same uśmiechy na twarzy widziałem i wyciągnięte telefony. A adrenalina chyba taka sama albo i większa niż w Ferrari, bo nigdy nie wiem czy dojadę, czy znowu będzie trzeba ją pchać i naprawiać przy drodze
