Czy niemiecki rynek motoryzacyjny przetrwa?

[damned1]

YT podrzucił mi ciekawy materiał (EN):
https://www.youtube.com/watch?v=hcXjVxaKzv4

W dużym skrócie poruszony jest temat jak bardzo niemieckie koncerny przespały moment wejścia w rynek samochodów elektrycznych i jak bardzo nadal się wzbraniają od tego.

[moloko5]

E tam...ja slyszalem, ze nowa 7er bedzie w pelni elektryczna...

[Zdzira 850I]

Nic nie przespaly auta elektryczne to ślepy zaułek motoryzacja

[damned1]

Nic nie przespaly auta elektryczne to ślepy zaułek motoryzacja

... czyli nie oglądałeś.

[Zdzira 850I]

I tak nie umiem dobrze po angielsku. Ale elektryki to nie jest ratunek dla planety

[rexman]

Matrix się szykuje!

[Aldik]

Elektryki to chyba jeszcze gorsza zaraza dla natury a do tego szalejący konsumpcjonizm czytaj więcej aut nowych to więcej zezłomowanych . Lubię elektryki ale szanse będą miały tylko w dniu gdy zrobią coś z bateriami .

A do do Niemiec to niczego nie przespali. Obi dobrze wiedza co robią

[damned1]

Jak wchodziły automobile na silniki spalinowe ponad 100 lat temu też mówili, że to przejściowa moda i to nigdy konia nie zastąpi. Zaczynam wierzyć, że trzeba ograniczyć emisję CO2. Nie dotyczy to tylko branży motoryzacyjnej. Innym rynkiem jest przemysł mięsny i mleczny. Odpowiada on za porównywalny poziom emisji co transport w tym transport lotniczy. Niemcy mają ten problem, że są liderami jeżeli chodzi o silniki benzynowe i diesla. Na rynku aut elektrycznych wszyscy zaczynali od zera. Kto jest sprytniejszy i lepiej wykorzysta technologię, ten będzie miał większe udziały w rynku. Tutaj bycie najlepszym w dziedzinie silników spalinowych może Niemcom bardziej szkodzić niż pomagać. To jest ich strefa komfortu i będą przekonywać innych, że elektryki to zło. Jednym z przykładów jest wysoka cena. I3 za 200k pln. Etron za jeszcze więcej. Zobaczymy jak poradzi sobie ID3 i jego klony od VW. Jego cena ma być już w zasięgu przeciętnego Kowalskiego. Bierzcie pod uwagę, że przeciętny Kowalski robi od 10k do 15k km rocznie, a to znaczy, że raz na ruski rok robi trasę większą niż zasięg baterii.

[Aldik]

Jak wchodziły automobile na silniki spalinowe ponad 100 lat temu też mówili, że to przejściowa moda i to nigdy konia nie zastąpi. Zaczynam wierzyć, że trzeba ograniczyć emisję CO2. Nie dotyczy to tylko branży motoryzacyjnej. Innym rynkiem jest przemysł mięsny i mleczny. Odpowiada on za porównywalny poziom emisji co transport w tym transport lotniczy. Niemcy mają ten problem, że są liderami jeżeli chodzi o silniki benzynowe i diesla. Na rynku aut elektrycznych wszyscy zaczynali od zera. Kto jest sprytniejszy i lepiej wykorzysta technologię, ten będzie miał większe udziały w rynku. Tutaj bycie najlepszym w dziedzinie silników spalinowych może Niemcom bardziej szkodzić niż pomagać. To jest ich strefa komfortu i będą przekonywać innych, że elektryki to zło. Jednym z przykładów jest wysoka cena. I3 za 200k pln. Etron za jeszcze więcej. Zobaczymy jak poradzi sobie ID3 i jego klony od VW. Jego cena ma być już w zasięgu przeciętnego Kowalskiego. Bierzcie pod uwagę, że przeciętny Kowalski robi od 10k do 15k km rocznie, a to znaczy, że raz na ruski rok robi trasę większą niż zasięg baterii.

Ja do czasu zakupu F robiłem głównie male odcinki ale teraz robię Ok 15-20 tys i glownie trasy - dlatego elektryk odpada . Ale to temat rzeka

[Anatol]

Niemcy jako pierwsi maja testowy odcinek pod Frankfurtem dla "trolejbusów ciężarowych". Więc raczej śpią z otwartymi oczami.