Nadrukowane są na wale:
https://www.newtis.info/tisv2/a/en/f...arings/GbBVRRF
Mowa o panewkach korbowodowych. Panewek głównych nie wymienisz bez wyciągnięcia wału.
Nadrukowane są na wale:
https://www.newtis.info/tisv2/a/en/f...arings/GbBVRRF
Mowa o panewkach korbowodowych. Panewek głównych nie wymienisz bez wyciągnięcia wału.
Głównych nie chcę ruszać, tylko korbowodowe. Czy odczytam te parametry wału nie ściągając go, tylko ściągając miskę?
Taki przykład starszego auto i to audi które się nie psuje :) https://spidersweb.pl/autoblog/pytan...ochodu-powody/
A co do tematu to jak idą sprawy ?
Jednym przychodzi kasa łatwo więc położenie 10-20kkz w miesiącu na auto nie jest wyzwaniem. Innym którzy musza na to pracować zapala się lampka ostrzegawcza. Dla mnie BMW skończyło się definitywnie na przełomie 2006 - 2007 roku. Od czasu kiedy zrobili skok na kasę. łańcuszki od rowerków w dieslach, później przeniesione na tył. Rwą się i uwalają silniki. W bezynie nie wiem czy jest jakikolwiek silnik nad którym warto się chocby 1 minutę zastanawiać. Raczej nie , nie mając worka kasy na zapleczu w naprawy, niesamowitych nerw i masy czasu. Ja przyjąłem więc do swojej świadomości, że auta tej marki od 2007 roku to jeżdżące śmietniki. Pięknie wyglądają, nie rdzewieją i na tym koniec ich zalet. Dla kogoś komu z nieba kasa nie leci, nie jest to dobre hobby. Żeby być w hobby spełnionym trzeba je realizować. Natomiast co to za hobby jak miesiącami stoi po warsztatach i ładuje się tylko w to kasę nie mając z tego satysfakcji, a wyłącznie niesmak. Moje byłe E39 530D zostało w rodzinie. Jak kupiłem miała magiczne 200.000. Dodał bym do tego drugie tyle co najmniej. Teraz ma ponad 300 więc sumarycznie ponad pół bańki nakręciła. Olej, filtry, paliwo i ogień. Nic w tym silniku się kompletnie nie dzieje. Jak to porównać do obecnego N47 który w serii F jest niesprzedawalny ?. Ktoś dobrze wcześniej napisał. Zaplanowane na 200.000 km, do huty i nowe. Czasy gdzie kupowało się auto klasy BMW po 5-10 latach eksploatacji jak E32 E38 E34 E39 i inne podobne prawdziwe BMW które dalej dawały duzo radości za umiarkowaną ilość talarów w serwis i eksploatację, to już historia. Teraz trzeba kupić nowe żeby się trochę pocieszyć i mieć spokojną głowę bo jest gwarancja. Po gwarancji i 200.000 nalotu wraka oddać do huty i brać nowe. Takie są teraz realia. Chyba, że ktoś jak wcześniej napisałem ma dużo kasy czasu i nerw. Wtedy można się zmierzyć z serią F czy G jak kolega w tym temacie właśnie tego doświadcza.
Ostatnio edytowane przez senio ; 11-11-2018 o 12:46
Jeżeli plany się nie pokrzyżują, to w przyszłym tygodniu słupek jedzie do speca, który mi go ogarnie. Równolegle wtryski jadą do sprawdzenia. Głowica jedzie do planowania. Zastanawiam się czy turbin nie wysłać na kontrolę. Kwestia jak to czasowo wyjdzie. Kosztami się podzielę, czemu nie, tylko jak mi będziecie biadolić potem "olaboga tyle piniondzów" to osobiście do moderatora na Was doniosę ;)
Donosić nie wypada :D Dość długo się schodzi z tym wszystkim aby to naprawić. Zobaczymy ile to potrwa finalnie.
Fakt faktem, ja po N54B30 w E60 wróciłem do M52B28 w E39. Ogólnie mniej problemów. Ale też masa. Jednak każdy jest przeważnie o 60% tańszy niż w E60 i N54. Co by nie gadać, to jednak kopa z N54 brakuje. To moc taka, no.. w sam raz do miasta ;)
Będzie cicho. Ciekaw jestem ile realnie to kosztuje dla takiego silnika ?
W zależności od warsztatu, zakresu wymian, to taka naprawę jak tu trzeba liczyć od 5-15K PLN.
W E85 mam staruszka M54B25. Dupy nie urywa i szału nie robi, ale cągnie równo od samego dołu do odcinki i można się naprawdę tym ubawić po pachy. Zięć ma E89 z N20B20 napompowanego do 245 koni. Owszem zapierdziela toto ale musi widzieć czerwone pole obrotomierza. Od dołu ten silnik nie żyje zwyczajnie. Więc po co takie coś do rekreacyjnej jazdy się zapytam ?. I teraz jeszcze dochodzi problem bo żyją średnio do 100.000, a juz ma z 70 nakulane. Zbliża się więc albo czas wymiany, albo pokaże kopyto z boku zaraz. Mógł bym pisać takie porównania z 5 stron tylko po co ?. To niczego i tak nie zmieni. Moje M54B25 ma u mnie dożywocie. To samo M57. To są jeszcze auta z silnikami które dają naprawdę dużo frajdy, nie rujnują budżetu, i nie znam wszelkich okolicznych mechaników z imienia, nazwiska i ksywki. Powiecie jakiś pierdolnięty bo babcie po 14 lat trzyma i nie zamierza zmieniać. Może i tak jest, ale ja lubię po prostu auta które jeżdżą na kołach, a nie na lawecie. Które stoją w garażu, a nie u mechaników w warsztacie. Serwis czego tylko się da robię sam. Czym mniej mechaników w nie łapki wkłada tym lepiej, o czym się już też nie raz przekonałem. A trochę się ubrudzić raz na jakiś czas nie zaszkodzi. Teraz kolega kupił i montuje podnośnik dla własnych celów więc w ogóle sielanka będzie.
Ostatnio edytowane przez senio ; 11-11-2018 o 14:58