Niestety, ale auto nie kupione. Przebolałbym to, że było malowane dookoła, tym bardziej że miernik pokazał tylko podwójny lakier, szpachli nie znalazłem, słupki i felce w oryginale, ale jakość tego malowania to absurd. Jakiś Kazek w szopie malował to chyba szlauchem ogrodowym. Tylu kraterów z wody to jeszcze nie widziałem. Średnio na każdy element było ich myśle ponad 100. Nawet moja żona zobaczyła pięknie zlaną firankę na tylnej klapie. A dodam że auto było lekko brudne i przyśnieżone. Nie chce wiedzieć jak ten obraz nędzy i rozpaczy wygląda po umyciu. Silnik zapalił z lekkim zastanowieniem (aku ponoć nowy), ale jak juz załapał to pomimo 10 stopniowego mrozu od razu chodził ładnie i cicho. Wnętrze spoko, fotele nie poniszczone, gorzej z plastikami. Niby pierdoły, ale takie miejsca jak przy skrzyni gdzie jest ten plastik PRND tak dziwnie powygniatany, wokół przycisków od grzania/masażu/wentylacji podobnie. Książka serwisowa miała być, okazało się że nie ma, ale że ponoć cała historia do sprawdzenia w ASO. Gdyby jeszcze ta robota lakiernicza nie była tak spie**** to może bym się skusił, a tak, to musze szukać dalej: :/