Witam.
Więc opiszę jak to się stało.
Pojeździłem troche po mieście, pare km. Przyjechałem do domu i jak to w godzinach wieczornych bywa pod blokiem full aut więc musiałem zaparkować na chodniku, przechylony na prawą stronę.
Następnego dnia odpalam auto, odpalilo cacy, ja odpalilem papierosa, postałem chwile by się rozgrzało i pojechałem, juz przy pierwszych kilkudziesięciu metrach odczułem brak pełnej mocy, tak jakby coś zapchało pompke.
Dodam, że tydzień wcześniej wymieniałem pompke + filtr paliwa, bo wcześniejsza się zatarła i nie miał prawie w ogóle mocy (stało się to od razu po tankowaniu), ALE w zestawie do wkładu pompki typ zapomniał zapakować filterek który zakłada się na wkład by nie brała razem z syfem z dna, powiedział że dośle w ciągu kilku dni. Potrzebowałem auta więc założyłem wkład ze starym filterkiem, oczywiście wcześniej go czyszcąc jak tylko się da benzyna, szmatka i kompresorem. Założyłem go, odpaliła i żyła normalnie, miała moc, przez tydzień zanim pierwszy raz nie zaparkowałem jej na pochyłej.
Pompka jest z prawej strony pod kanapą, bmka stała przechylona na prawą stronę - czy możliwe jest, że w lewej strony baku napłyną jakiś syf i przytkało ten filterek? Czy to się zdarza? Czy raczej to coś innego?
Myślałem już o sondzie bo może padnięta, ale pod kompa nie podpinałem jeszcze, zrobię to pewnie w sobotę. Mam już nowe świece, od razu wymienię, to ten element będzie można wykluczyć.
Czy sonda może paść od tak z dnia na dzień bez wcześniejszych objawów? Czy raczej kwestia pompki i małej wydajności paliwa?
Jak myślicie? Do soboty trochę czasu więc myśle cały czas
Pozdro
Edit:
Zapomniałem dodać, że teraz nie straciła całkowicie mocy, ale z dołu jest przymulona i dłużej się wkręca, powyżej 3500 rpm jest już o wiele lepiej