Panowie! Zwracam się do was z problemem, który mnie spotkał. Niestety byłem zmuszony zrobić remont góry mojego motoru, ponieważ uszczelka pod głowicą nie wytrzymała i powiedziała good bye. Do rzeczy. Najpierw zabrałem się za głowicę od strony pasażera. Kiedy wszystko rozebrałem (kolektor, wtryski itp.) i miałem przygotowane pole do działania poszło bardzo gładko. Najpierw pokrywa zaworów, górna pokrywa rozrządu. Wyjąłem sobie wałki, odkręciłem koła zębate, ze ślizgu łańcucha odkręciłem tylko tą śrubę mocującą do głowicy, no i z tyłu odkręciłem tą rurę wodną i kolektor wydechowy z którym nagimnastykowałem się nieźle (zaznaczam, że wszystko robię od góry ponieważ nie dysponuję kanałem na tą chwilę). Po tym wszystkim bez większych problemów cała głowica ładnie zeszła. Przygotowałem ją jak trzeba (umyta, splanowana, nowe uszczelniacze zaworowe, słowem- wyszła jak nowa) i już jest założona i czeka na ustawienie rozrządu. I teraz zabrałem się za drugą głowicę. Schemat działania podobny, ale pojawił się problem. Mam już wszystko poodkręcane, ale głowica za nic nie chce zejść. Mam zdjętą górną obudowę rozrządu i tak jak w poprzedniej odkręciłem śruby od ślizgów które wchodzą do głowicy, odkręciłem także tą małą śrubkę bez łba na torxa, wyjąłem odzdzielacz oleju z tego kanaliku w głowicy i dalej cholerstwo siedzi;/ Nie jestem pewny, ale czy trzeba całkowicie zdemontować ślizgi w tej głowicy? Czy muszę zdjąć dolną obudowę rozrządu?? Proszę o pomoc.