Przykładów złego parkowania pewnie każdy z nas może mnożyć...
Mógłbym kilka podać, ale ograniczę się do dwóch... często podjeżdżam pod pewien ulubiony spożywczak.
Jest tam miejsca nawet na 3 auta, ale czasem jeden potrafi się tak ustawić, że już nikt więcej nie zaparkuje.
Mnie jednak zawsze udaje się zmieścić na "grubość lakieru". Wtedy kierowca tamtego pojazdu czeka, aż ja się zjawię i odjadę.
Całą sytuację jestem w stanie obserwować ze sklepu.
A raz mówię po wyjściu ze sklepu: bo widzi pani, nigdy tu nie staję na środku, bo zawsze mnie ktoś zablokuje...
Na tymże samym parkingu inna baba kiedyś próbowała mi wmówić, że część wyłożona
kostką jest chodnikiem, a asfaltowa, parkingiem (mimo że krawężnika nie ma).
Tak się kobita zdenerwowała, i oślepła ze złości, że przytrzasnęła drzwiami w sklepie swoje dziecko...
Pomyślałem sobie tylko... znów się sprawdziło stare powiedzenie: "za błędy rodziców płacą dzieci"...