Auto pojechało dziś o własnych siłach do serwisu cieszącego się dużą renomą. Elektryk z którym rozmawiałem strasznie marudził, że to dużo pracy jak raz usterka jest a zaraz jej nie ma, że lepiej przyholować jak nie odpala. Pomyślałem, że ma rację. Wsiadam do auta, chcę odpalić - lipa. Kręci ale nawet nie zagada (10 minut temu przyjechałem nim 9 kilometrów :D ). Auto zostało więc w serwisie, ma być podłączone pod komputer, jakaś live data czy coś i będą mierzyć i sprawdzać gdzie i co się dzieje.

Aha - np dwa dni temu auto odpalało od strzała czy ciepłe czy zimne. Teraz nagle mu się odwidziało i dziś rano nie chciało odpalić wcale. Po walce półgodzinnej zagadało i dojechało do warsztatu. Kilka razy odpaliło. Po 10 minutach już niestety nie.