Witam.
Silnik m30b30. Auto nie wskazuje mi poziomu paliwa na zegarach, więc jakieś 4 miesiące temu raz zdarzyło się, że tego paliwa zabrakło. Po tym jak dolałem 40 litrów odpaliło normalnie, ale zaczęło szarpać podczas przyspieszania na benzynie. Ok - pompa paliwa do wymiany. We wtorek zeszły jadę do pracy, auto normalnie odpaliło, ujechałem z 400 metrów i kaplica. Bez szarpnięć, bez w ogóle żadnych oznak, auto zgasło. Wepchnąłem do znajomego na podwórko i do pracy pojechałem swoim drugim samochodem. Po pracy chciałem auto zaciągnąć do domu. Pojechałem po nie, wsiadam, przekręcam kluczyk - odpalił. Za chwilę zgasł. Po 10 sekundach znowu odpalił i znowu zgasł. Ciągnę auto do domu.
Po powrocie do domu pierwsze co mi przyszło na myśl, to pewnie czujnik położenia wału. Miałem akurat drugi na podmiankę, więc podmieniłem. Auto nie chciało odpalić mimo to. Wyjąłem więc przekaźnik od pompy paliwa (ten biały) i pomyślałem że pokręcę bez niego bo może świece są zalane i teraz non stop dolewam paliwa i dlatego nie odpala. Pokręciłem tak "na sucho" kilka razy, wrzucam przekaźnik na miejsce, przekręcam i auto chodzi. No bomba - naprawiłem! :) Akumulator trochę siadł, więc podłączyłem go do ładowania i zostawiłem tak na jakieś 5-6 godzin. Po tym czasie wpadam do garażu, żeby odłączyć i myślę sobie - sprawdzę czy odpala. Odpalił bez problemu. No to ja zadowolony cały zamykam auto i śmigam do domu spać, bo rano do pracy. Wyszedłem z domu wcześniej niż zwykle o 20 minut, bo może nie odpalić czy coś. No i jakbym zgadł. Auto kręci i nie chce odpalić. I tak jest do teraz.
Trochę nie miałem czasu się nim zając ostatnio, więc zająłem się dopiero dziś. W między czasie przyszła druga pompa paliwa, bo stara tak czy inaczej była przytarta i auto niedomagało. Wymieniłem całą kompletną pompę paliwa. Wyczyściłem styki w przekaźniku. Odłączałem akumulator i podłączałem ponownie i nic. Auto nadal nie odpala.
Aha - przed wyjęciem pompy zdjąłem wąż od paliwa tu przy listwie i włożyłem go do słoika. Kręcę kręcę, sąsiad trzyma słoik a tam nie leci nawet kropla. Po przechyleniu węża paliwo wylatywało, czyli że było w środku i nie był przewód zapowietrzony...
Wymontowałem starą pompę, dałem ją pod prostownik i ku mojemu zdziwieniu pompa nadal żyje! I mieści się w niej całkiem sporo paliwa ;p i jeśli chodzi o szampon do włosów czy płyn do płukania tkanin to słabo się benzyna sprawdza ;p
Aaaa i jeszcze jedno - w zbiorniku mam bardzo dużo paliwa, prawie pełno bo po tym jak mi wtedy gasła to tankowałem w sumie za każdym razem jak byłem po LPG to 10 litrów benzyny wlewałem.
Gdzie szukać przyczyny? Przekaźnik padł? Jak go sprawdzić? A może jest gdzieś bezpiecznik pompy paliwa?