Witam
Panowie mam problem którego nie mogę rozwiązać od 2 miesięcy, a zaczęło się tak.
Wracałem z Radomia, spokojnie, powoli, trasa przebiegała normalnie. Gdy dojechałem to bardziej wolnej trasy, korki itp, po jakimś czasie szarpnęło mocno samochodem, jak by się zadławił bądź wypadł bieg. Po tym szarpnięciu stracił moc, ciężko było się rozpędzić, wyczuwalne było drżenie silnika. Jechałem dalej, aż wywaliło błąd Poziom Płynu Chłodniczego, od razu zjazd na stacje, kupiłem płyn, odkręcam korek, a tu stan jest OK.
Odpaliłem samochód i wszystko było OK, moc, przyspieszenie w porządku.
Rano zauważyłem plamę pod autem, podjechałem do szwagra na kanał, szukamy wycieku.
Okazało się że pękła obudowa termostatu.
Po zdiagnozowaniu problemu, wymieniłem:
- Termostat + obudowa
- Pompa wody
- przy okazji paski,rolki i uszczelkę pod deklem.
- odma
Auto odpowietrzone i jazda. Zero problemów, do czasu....
W ten weekend wybrałem się do Zakopanego, trasa do Krakowa i tam chwilę zwiedzania. Do Krakowa wszystko OK, wjechałem w centrum, korki itp, nagle szarpnięcie! Objawy takie same jak wcześniej, silnik przydławiony, górny wąż twardy gorący, dolny miękki lekko ciepły.
Odkręciłem korek płynu, zeszło ciśnienie i znowu jazda... Na powrocie musiałem odpowietrzać układ bo znów szarpnęło.
Co może powodować wzrost ciśnienia?
- korek oleju, czysty
- nie przybywa i nie ubywa oleju oraz płynu
- dywaniki w środku suche
- zero wycieków z silnika, czy węży lub chłodnicy
Jedyne co mogę podejrzewać to wiskoza? nie wymieniałem jej, bądź za "gorący" termostat? Bo wiem że są 2 rodzaje termostatów, ale jaki założyłem to nie mam pewności, ale chyba 92'c.
Uszczelkę pod głowicą chyba można wykluczyć, bo jazda 300km do Krakowa oraz jazda na co dzień nieraz bardzo ostro by dała o sobie znać.
Auta nigdy nie zagotowałem
Skąd może pochodzić lewe powietrze? Może coś z ogrzewaniem?