Widzę, że koledzy nigdy się nie sądzili o nic. Świat nie jest czarno biały i nie polega na tym, kto komu może naskoczyć.
Po pierwsze kolega jest tak samo umoczony jak ona, jeżeli chodzi o kwotę na fakturze. Jest tam jego podpis i również poświadczył nieprawdę, to jest przestępstwo.
Po drugie co powiecie na linię ataku kupującej, że została namówiona przez sprzedającego do zaniżenia kwoty i czerpania korzyści z niższego podatku, który wiedział(nawet nie musiał wiedzieć, trudno oczekiwać, że 15+ letnie auto z niewiadomym przebiegiem będzie bezawaryjne), że auto jest w stanie słabym i tym sposobem zataił właściwą kwotę zakupu, żeby później kupująca nie mogła rościć pełnej kwoty. Jest motyw i uzasadnienie, wystarczy, że będzie jakiś świadek z jej strony i jest dupa blada. Oczywiście słowo przeciwko słowu, ale na rzecz kolegi sprzedającego nie przemawia w takim wypadku nic, auto było w słabym stanie, poświadczył świadomie nieprawdę na umowie i kupująca jest poszkodowana i to ona ponosi teraz koszty wynikające ze złego stanu pojazdu.
Jeżeli na umowie jest faktycznie wpis, że pojazd uszkodzony to jest linia obrony kolegi, która może przynieść rezultat, tego bym się trzymał. ALE, jeżeli ona w niedługim czasie po zakupie robiła na przykład przegląd techniczny i nic takiego nie ma potwierdzenia to sąd wpis uzna za nieważny, bo albo był nieprawdziwy(a że jest nieprawdziwy kolega przyznał się w pierwszym wpisie, kolejne poświadczenie nieprawdy) albo auto zostało szybko naprawione i nie ma nic wspólnego z usterką, o którą toczy się spór. I znowu dupa blada.
Taka sprawa może być ciężka i długa, wszystko zależy od zdolności adwokatów.
Kary w skarbówce są wedle uznania urzędnika, więc koleżanka może dostać równie dobrze 200 PLN jak i 5k. Jeżeli przyjdzie z wyrokiem sądu na jej korzyść to dostanie najniższą stawkę.
Na koniec proponowałbym tutaj zbytnio wątku nie rozszerzać, bo może to być wykorzystane w sądzie, a ktoś może zawsze coś chlapnąć z myślą, że internet jest anonimowy.
Polecam udać się do dobrego prawnika, odpowiedzieć jej na pismo oficjalnie i starać się uniknąć sądu, bo być skazanym wyrokiem prawomocnym w tym chorym kraju to jak mieć AIDS. Pomijam już koszty, nerwy i czas, chociaż sprawa musi być wniesiona dla sądu rejonowego w miejscu zameldowania sprzedającego.
Stary silnik używany na podmiankę to kwota 1k PLN, szkoda za te parę groszy iść do sądu.