Zamieszczone przez
basik107
Hej :) Działamy w tym roku?
Jak tak, to proszę o ponarzekanie, co było nie tak do tej pory i pogłaskanie za to co było OK. O propozycje zmian ;)
np. zbieramy kasę od teraz lub zbieramy dopiero po wyborze rodziny ;) i inne .....
A to po to , żebyśmy mogli jesze lepiej zorganizowac pomoc :)
SZP w tym roku obhodzi 15 lecie, a i my mamy już jakiś jubileusz bo pomagamy od 2010r :D tj. już 5 lat!
Edit: żeby nie szukac w wątku zasad zbiórki :
Osobom zainteresowanym wysyłam dane do przelewu na PW. Mam odrębne konto w vw banku, na które będą tylko i wyłącznie wpływy z naszej zbiórki i ewentualnie osób, które razem z nami będą pomagały (np. nasi znajomi / rodziny itp.)
Udostępnię też zainteresowanym adres do wysyłania rzeczy :)
MOJA PROPOZYCJA RODZINY JEST TAKA. Byłam u poniższej rodziny jako wolontariuszka. Rodzina ma już darczyńcę ale ten zgodził się, żebyśmy byli współdarczyńcami. Jeśli nazbieramy więcej niż 1500 zł kasy to poszukam innej rodziny i wybiorę z bazy. jeśli nie to moglibyśmy przeznaczyć zebrane pieniądze właśnie dla tej rodziny kupując węgiel. Idę zaraz na spotkanie do rodziny po pożarze. Kilak dni temu spalił się dom, w wyniku pożaru 38 osób pozostało bez dachu nad głową.
i Basia (46 l.)wraz z panem Stanisławem (50 l.) wychowują dwójkę dzieci: Roberta (17 l.) i Zuzię (2 l.). Do sierpnia tego roku rodzina żyła normalnie i spokojnie. Pani Basia tęskni to tamtego nieodległego czasu. Kilka lat temu Pan Stanisław miał swoją działalność gospodarczą. Działalność miała rację bytu, kiedy udawało się wygrywać przetargi. Niestety raz się nie udało i musiał ją zamknąć. Zaciągnął wówczas kredyt na zakup sprzętu i do dzisiaj mają problem z jego spłatą. Cały zarobek pani Basi idzie na ten cel. Pod koniec sierpnia br., zaraz po 50 urodzinach pana Stanisława, wydarzył się wypadek w pracy. Pan Stanisław stracił palca u ręki, doznał wielu zmiażdżeń i wieloodłamowych złamań kości ręki i nogi. Kolano wymagało rekonstrukcji, a złamane udo metalowych wstawek. Rany trudno się goiły i przez długi czas pan Stanisław wymagał stałej opieki. Pani Basia wspomina: "miałam wtedy dosłownie 2 małych dzieci" i dodaje "Teraz to wszystko w biegu. Nie ma na nic czasu". Pani Basia mówi, że największym problemem i wyzwaniem w tej chwili jest zorganizowanie cotygodniowych dojazdów do Szpitala. Od kilku lat pracuje jako opiekun świetlicy i animator kulturalny (wymiar jak 1/4 etatu) lecz jest to mało płatne zajęcie. Szuka teraz pracy na cały etat. Takiej, dzięki której pogodzi opiekę nad Zuzią i nad panem Stanisławem. Pani Basia zapisała małą Zuzię do Klubu Malucha, który rozpoczyna działalność w grudniu br. Ma nadzieję, że dzięki pomocy sąsiadów poradzą sobie z dowożeniem Zuzi. Wielkim zmartwieniem dla pani Basi jest też to, że u Zuzi znalazła jakieś guzy, które maleńką bolą. Dostała skierowanie do specjalisty. Są to najprawdopodobniej włókniaki, ale trzeba to dokładnie zbadać. Już teraz wiadomo na pewno, że Zuzię czeka operacja. To spędza sen z powiek całej rodzinie.
Obecnie rodzina utrzymuje się dzięki pensji pana Stanisława i pani Basi. Po odliczeniu kosztów utrzymania mieszkania i leczenia, daje to 234 złotych na osobę miesięcznie. Dużym obciążeniem tej kwoty są koszty dojazdu pana Stanisława do specjalistów (od 200 do 400 zł).
Pan Stanisław porusza się już o kulach. Lekarze mówią, że noga może wrócić do max. 70% swojej sprawności. Pan Stanisław się nie poddaje i stara się poprzez rehabilitację powrócić do jak najlepszej sprawności. Bardzo zależy mu na powrocie do pracy.
Pani Basia stara się wszystkim, którzy potrzebują, pomagać. Teraz ma z tym problem ale mówi, że "Pomaganie to nie tylko dawanie rzeczy materialnych. Czasem wystarczy komuś pokazać, że nie jest sam ze swoim problemem, porozmawiać i wesprzeć nawet choćby tylko słowem". Trudno jest im się pogodzić z faktem, że sami teraz potrzebują pomocy.
Pani Basia kiedyś pokończyła różne kursy: komputerowe i z obsługi kasy fiskalnej. Zdobyła też uprawnienia na wózek widłowy. Wierzy, że kiedy znajdzie opiekę dla Zuzi, męża stan się poprawi, a ona znajdzie lepszą pracę, będzie znów normalnie. Dla rodziców najważniejsze jest wychowanie dzieci przez dobre wykształcenie: "Żeby było im w życiu lepiej i łatwiej niż nam". Robert uczy się w I klasie technikum. Tylko czeka, aż będzie na tyle duży, by pójść na kurs i zrobić prawo jazdy. Już sobie upatrzył jakie auto sobie kupi, kiedy zacznie zarabiać. Bardzo żałuje, że nie może teraz rodzicom pomóc przy dojazdach do lekarzy. Mała Zuzia zaskoczyła nas tym, jak pięknie już mówi. Dowiedzieliśmy się, że uwielbia bajki. Zapytana, czy te z telewizorka, słodko się nam rozszczebiotała i stwierdziła, że nie, że "mamusia mi czyta wieczorami, kiedy jest ciemno i trzeba iść spać". Wśród najważniejszych potrzeb pani Basia wymienia żywność, odzież i kuchenkę z piekarnikiem. W obecnej sytuacji na wszystko brakuje pieniędzy, także na żywność. Odzież jest potrzebna rodzinie ze względu na kradzież, która miała miejsce podczas wakacji. Z autobusu zniknęła walizka z odzieżą Roberta i pana Stanisława. Mała Zuzia potrzebuje przede wszystkim dresów, bo od grudnia idzie do Klubu Malucha.
Pani Basia lubi gotować, a kuchenka którą posiada jest już "na wykończeniu" - ma sprawne tylko 2 palniki, a w piekarniku są spore dziury powstałe w wyniku przepalenia blachy. Kuchenka jest bardzo przez panią Basię eksploatowana, ponieważ lubi gotować i udzielać się społecznie. Gotuje i piecze ciasta na imprezy integracyjne i inne wydarzenia.