wczoraj postanowilem ze umyje sobie silnik, piana, myjka na 140C pozniej wosk (super sie plastiki blyszczą ;) ) suszenie sprezarką i jest malinka, auto odstawiam na parking, wieczorkiem jade do domu, pod samym domem zaswiecila mi sie kontrolka oleju, pomyslalem co tam, pewnie co mokre od wody, rano jade do pracy a mam z 50km a tu kontrolka sie zapala, gasnie itp i nagle silnik cos przerywa i niepracuje na wszystkich cylindrach, wiec pierwsze co robie to sciagam mise, pierdziele moze to zbieg okolicznosci i mi sie akurat teraz pompa odkrecil, a jak...
dokrecam wszystko, skrecam auto, zalewam olej, i jest super, wracam do domu, znowu ta kontrolka (juz mam pewnosc ze to nie mechanika) i dalej przerywa, ale dopiero jak sie dobrze rozgrzal, sciagam plastiki z silnika, podspodem wilgoc (nie woda a para) odczepiam kostke od czujnika przy filtrze a tam woda, WD-40 po wszystkich czujkach, czujnikach i kostkach, nagle wszystko wraca do normy, glowice same powysychaly, wystarczy pozakladac plastiki ale to jutro bo juz piwko kupilem :D szczescie w nieszczesciu ze zabralem sie za ta pompe bo szczerze niespodziewalem sie takiego widoku i ile czasu juz tak jezdze