Dodam jeszcze odn. olejów, że pod sugestiami nino podpisuję się oburącz. Kilka rynkowych olejów "przebadałem" domowymi sposobami, na wzór metod
laboratoryjnych: pomiar momentu tarcia dla małej prędkości i próba odporności na zatarcie pary trącej stal / stal. Właśnie Liqui Moly i Valvoline były najlepsze
(oraz Quaker State), dziwnym zbiegiem okoliczności spośród sprawdzanych jako jedyne nie rozlewane w kraju...
Przy każdej wymianie oleju - co 25...30 tys. - płuczę silnik dwukrotnie ON, ale zwykłym, nie żadnym eco, bo ma dużo siary i lepsze własności smarne. To, co
schodzi pierwszym razem jest czarne i nieprzejrzyste. Drugim trochę lepiej. Ten zabieg podpatrzyłem kiedyś, nie ja to wymyśliłem (miałem wtedy rekina 320 R6).
Po wlaniu ON do poziomu max pozwalam pracować silnikowi 2...3 min na jałowym, delikatnie ciągnąc do 1000...1200 kilka razy w tym czasie, na kilka sekund.
Potem wyłączam i uruchamiam ponownie, obserwując właśnie, jak szybko zgaśnie kontrolka; zwykle ok. 1 sek. Drugie płukanie tak samo, ale bez wkładu filtra
oleju. Czyszczę jego obudowę, bo na dnie zwykle jest osadu troszkę. Można przypuszczać, że osady w różnych ważnych a trudnodostępnych miejscach
zostają wskutek tego płukania trochę zmiękczone. Ale tylko tyle, lepiej żeby ich wcale nie było.
Pamiętam też, jaki obrazek ukazał mi się po zdjęciu pokrywy zaworów w 125p, jeżdżonego na oleju selektol super plus. Taki ładny, trudnodostępny wówczas
rarytasik... Lej po bombie jedna rana, grzęzawisko czarnej mazi, nie widać, gdzie dzwigienki, gdzie sprężyny, otwory spływowe prawie niedrożne, dotknąć
strach... Silniki te wytrzymywały 30...50 tys. do kapitalki. Nowe!
Jeżdżę na Liqui Moly z MoS2. Widoczna przez otwór wlewowy oleju powierzchnia głowicy jest żółta. Mówiono mi, że beemki wszystkie tak mają, nie wiadomo
dlaczego...
Najlepiej sprzedającymi się olejami w zaprzyjaznionym sklepie są te najtańsze. Głównymi nabywcami nie są właściciele docelowych aut...