mialem stluczke. rozsypal sie zderzak przedni , uderzenia prawie nie poczulem. odjechalem w bez bezpieczne miejsce , zgasilem silnik i klapa. uszkodzenia okazaly sie duzo mniejsze niz sie spodziewalem. jednak teraz auto nie chce odpalic, tzn, kontrolki sie zapalaja , ale rozrusznik nie kreci, martwa cisza. aaaa . no i co sie okazalo po zgaszeniu silnika autko jest na luzie ( tak jakby ) , nie przezucil na parking mimo , ze przed zgaszeniem silnika tak ustawilem. nic nie wycieklo i nie widac na pierwszy rzut oka zadnych uszkodzen pod maska. zreszta maska nie ruszona , tylko zderzak i grill poszedl. bez problemu da sie ja pchac , czyli chyba jest na luzie. poradzcie czy da sie z tego w jakis prosty sposob wybrnac? pierwszym krokiem bylo by odpalenie auta ( moze ma jakies czujniki ktore blokuja zaplon po stluczce ? ) , drugim krokiem sprawdzenie skrzyni. prosze piszcie bo nie wiem czy lawete wzywac, czy da sie to samemu zrobic.



ps. gorace zyczenia powrotu do zdrowia dla kolegi Szweda.