A idąc już tym tropem, to jak Jey napisał, można w Krk się dogadać.

Ale ja osobiście (tzn. dla siebie) jestem przeciwny lewemu badaniu.
W moim przypadku to wygląda tak, że ok. 2 tyg. przed terminem badania, jadę na pobliską stację diagn. na przegląd (hamulce, zawieszenie - szarpaki, oględziny stanu) i diagnosta mi wszystko skrupulatnie sprawdza, a jak nie skrupulatnie, to ma marudzenie i pieprzenie za uchem i sie poprawia. W dodatku sam wchodze do kanału i wszystko dotykam, ewentualnie robie fotke aparatem jak czegoś nie jestem pewien.
Jak coś nie pasi, to przeznaczam budżet na naprawy i "dopinam auto na ostatni guzik", a jak potem przyjadę na właściwe badanie, to jest już tylko formalność i wtedy płacę za przegląd.

Przynajmniej wiem czym jeżdżę i czy np. "koła nie zgubie" :hah: