hehe, no tak - kino z "samochodem w tle" (lub z pościgami) a kino drogi to niekoniecznie to samo :). O ile przykładów tego pierwszego mamy na pęczki w wielu gatunkach (np. masa filmów akcji) - o tyle prawdziwy road movie w całości kręci się wokół podróży, co stwarza pewien unikalny klimat. Rozległe krajobrazy, zapadłe (amerykańskie najczęściej) miasteczka, przypadkowe postoje w dziwnych miejscach, itp.
Jak na razie Vanishing Point nie ma dla mnie konkurencji, ale Dirty Mary... też mi się podobał.
@mackaroon - Convoy'u nie znałem - a faktycznie widzę że może być strzałem w 10
@wolowy - od razu zauważyłem, myślałem że to z okazji tego wątku ;D
@wojtek - wysłałem PW
@tristeza - hehe, o Straight Story wiem, tylko jakoś do tej kosiarki nie mogę się przekonać ;)
Od siebie dodam jeszcze dwa dość nowe filmy które nie są kinem drogi ale mają sporo z tego klimatu:
No Country for Old Men / To nie jest kraj dla starych ludzi - reż. Coen Brothers, 2007
There Will Be Blood / Aż poleje się krew - reż. Paul Thomas Anderson, 2007