Zamieszczone przez
mkochano
No już jestem po pierwszych oględzinach, trafiło na "laleczkę" "z AMBASADY!". Wg. zapewnień właściciela auto miało być malowane (co mi zupełnie nie przeszkadza) oraz jedynym mankamentem miało być niedziałające lewe lusterko (sterowanie). Po numerze tel. wyszukałem gościa, wyglądał na poważnego człowieka, po rozmowie też tak można było wnioskować. Tyrałem do Radomia 3h w jedną stronę. Na placu podchmielony cieć dał mi klucze. Ku mojemu zdziwieniu auto zastawione 3ma rzędami innych samochodów. Bez szans na jazdę, chyba że by przestawiał przez 30 minut to co tam stało. No to już wiem, że nie kupię dzisiaj ale chociaż obejrzę. Mierniczek i jazda na około. Rzeczywiście prawy bok szpachli max pod kątem widać, że delikatnie pofalowane ale ch... stwierdziłem - patrzę dalej, druga strona już lepiej do 600-900 miejscami ale tragedii nie było z tego wychodzi - wygląda na otarcie. Oczywiście tylne nadkola sama szpachla jak to bywa - to co wystaje najbardziej cierpi. Felgi mi się podobały na zdjęciach, na żywo też z tym że oczywiście na zdjęciach nie było widać że ranty obdarte jak polityk z honoru. Otwieram drzwi - myślę keyless k... wsadzam kluczyk w stacyjkę - wypadł. Okazuje się, że cieć dał zły kluczyk. No to jeszcze raz, już nie keyless :(. przyglądam się klamkom tam gdzie powinny być takie światełka to zostały tylko zapaprane zaślepki. Dobra wsiadam jeszcze raz. Naciskam przycisk schowka tego po prawej pod łokciem. Oczywiście na około obtarte jakby szlifierką omaścił ktoś. Przycisk wpadł do środka i został :(. Więc schowek już się nie zamyka. Posprawdzałem sterowanie siedzeń z przodu, niby ok, patrzę na to lusterko co miało niedziałać - a tam k... jakiś wkład nie wiadomo od czego taki że praktycznie nie mieści się w obudowę. Silnik buczy bo nie może obrócić ustrojstwa bo jest zbyt ciasno :/. (Przyp że to lusterko to miała być jedyna niedziałąjąca rzecz). Odpalam maszynę (pierwszy raz w życiu :) ). W sumie bez problemu odpaliła. Ale zaraz na desce błąd - coś tam o światłach, nawet już nie pamiętam co bo się zacząłem denerwować poważnie, że zmarnowałem czas tylko (a jeszcze po drodze cieć mi zaczyna opowiadać jaki to fajny gość z tego co sprowadził to auto - no k... co mnie to interesuje jaki jest gość który to ciągnął na lawecie). Przekręcam przełącznik świateł (tutaj nie wiem bo nigdy tym nie jeździłem ale zakładam że to powinno wystarczyć żeby się zalampiły), chodzę wokół auta, ciemność, próbuję przeciwmgielne - ciemność. Auto cały czas chodzi. Raz delikatnie obroty spadły jak już zacząłem sobie szukać muzyczki w radio co by sobie chociaż trochę umilić stypę. Sprawdzę sobie rolety z tyłu - naoglądałem się na youtube przecież, no i ok niby ta tylna jest i działa ale bocznych nie ma - ale już mnie to rąbie niechby i nie było, wracam na przód ale coś mnie tknęło bo mi mignął siłownik gdzieś przy drzwiach - aha - dociąganie - sprawdźmy - jedne drugie trzecie czwarte drzwi - żadne nie działa...a miało być tylko lusterko..siadam z przodu - znowu mnie coś tknęło bo już się zacząłem pocić w tym aucie a dmuchawa chodzi - wszystko dobrze ustawione - klima nie działa...nie chłodzi w sensie...no to jeszcze ruszę sobie 3 metry do przodu - tyle ile miejsca - cyk hamulec, D - coś jakby kopło delikatnie auto w tyłek - znaczy chyba się załączyło - ale nie mam pojęcia czy ten efekt spodziewany, puszczam hamulec toczy się, cofam, czujniki działają więc nareszcie coś :(. No ale trochę czasu minęło silnik ciepły - czas na test ostateczny - otwieram drzwi - lampię się w tył i gaz...a za autem obłok tak na wysokość auta i szerokość - biały gęsty, puszczam gaz cały czas biały dymek tyle że w niewielkim stopniu, 15-20 sekund przerwy znowu gaz - to samo, dodam że było gorąco więc raczej nie para wodna - może ten silnik tak ma? Ja założyłem bezpiecznie że niestety czas na wymianę uszczelniaczy. Kilka prób - wszystkie z takim samym skutkiem, smutłem okrutnie :(. Wg, historii ostatni dobry remont miał miejsce przy 50tys km. więc założyłem (nie wiem czy słusznie) że po kolejnych 250tys remont gwarantowany. Nawet już nie podnosiłem maski żeby poszukać kółek oleju w zbiorniku wyrównawczym. Jakoś mnie takie wkur...nie ogarnęło, że gość pojechał tak z zapewnieniami a tutaj co rusz coś wyłaziło. Pogadałem z nim przez telefon, oczywiście udawane zdziwienie jednakże bez jakiejkolwiek skruchy czy tam propozycji, znaczy cena jest za to co stoi nie za to co miało stać, nie za bardzo kumam na kogo on czeka, przecież takiego auta nie kupuje się jak bułek w sklepie, tzn. że najwyżej nie zjesz i tyle. No nic - na razie to tyle - zaznaczam, że nie mam jeszcze doświadczenia z tym autem więc to wszystko trochę chaotycznie tam robiłem ale raczej to nie powinno mieć wpływu na rezultaty :/ Pozdrawiam.
Edit - teraz sobie przypomniałem jeszcze że w bagażniku w schowku znalazłem butelkę z płynem chłodniczym tak 4/5 pełną, nie wiem czy to ma związek z czymkolwiek ale żeby było pełen obraz to piszę.