Na policję nigdy nie jest za późno, niby dlaczego ?? Była stłuczka ?? Byli świadkowie ?? Poszkodowany ma nie tylko numery dowodu ale i zdjęcie ?? może nawet i zdjęcie pojazdów ?? Policja musi przyjąć zgłoszenie i musi sprawę wyjaśnić poprzez przesłuchanie poszkodowanego, świadków, sprawcy. Poszkodowany podaje w ubezpieczalni, że zgłosił sprawę na policję i żadnego oświadczenia nie potrzebuje tylko czeka na działania policji. Tyle.
Przykład dla ilustracji:
"Pan a wjeżdża w pana b 1 stycznia, spisują oświadczenia, spisują numery dowodów i numery telefonów i obiecują załatwić sprawę bez policji. Po tygodniu pan b dzwoni do pana a, że zgłosił sprawę i należy tylko podpisać dokumenty z ubezpieczalni. Pan a mówi na to, sorki, ale to nie było tak, nie będę tracił zniżki 500 zł bo panu b pękł migacz za 150 zł, niczego nie podpisuję, cofam oświadczenie."
Według ubezpieczalni sprawy więc nie było. pan b musi zapomnieć o ubezpieczeniu... chyba, że będzie sprawa na policji. zgłasza ją więc 7 stycznia po tygodniu, policja spisuje zeznania i ma tydzień na orzeczenie winy i wystawienie mandatu, jeżeli nie ukara sprawcy do 14 stycznia. Policja więc wysyła wezwanie i jeżeli sprawca idzie na policje i potwierdza sprawę to kończy się to mandatem i sprawa idzie do ubezpieczalni i do miesiąca jest zamykana z przelewem na konto poszkodowanego.
Jeżeli jednak sprawca się nie zgłasza do 2 tygodni od stłuczki tylko przychodzi później to policja go przesłuc***e ale zeznania dołącza jako dowód w sprawie dla sądu, który orzeka winę bądź nie i dopiero z sądu sprawa przesyłana jest do ubezpieczalni.
Może się zdarzyć również, że sprawca nie zgłosi się wcale lub wyprze wtedy na podstawie dowodów czyli orzeczenie sprawcy, zdjęcia z wypadku sąd orzeka również winę i sprawa wraca do ubezpieczalni ale trwa to dłużej.
A teraz z życia wzięte.
Gościu wjechał mi w auto 13 listopada , było miło bo okazało się że nasze małżonki pochodzą z jednego osiedla, przeprosił, spisaliśmy dane, zrobiliśmy fotki i tyle.
po tygodniu dzwonię że sprawę zgłosiłem do ubezpieczalni a on, że niczego nie podpisze bo jego nowe L200 nie ma nawet śladu a do Ypsilonki światełko kupię sobie za 150 zł na allegro, a klapę musiałem sobie sam załamać jak ją na siłę zamykałem, i mam mu dać spokój bo jego prawnicy oskarżą mnie o próbę wyłudzenia. Tego samego dnia czyli 20 listopada byłem na policji i złożyłem zeznania, były też oględziny auta. Niestety policja nie skontaktowała się ze sprawcą bo miał inny adres zamieszkania niż meldunku. Sprawa przekazana do innego miasta gdzie dzielnicowy po wizycie u sprawcy dostał informację, że sprawa nie miała miejsca, był już wtedy styczeń. Sprawa trafiła więc do sądu który na podstawie mojego zdjęcia po kolizji oraz zeznań świadka ustaliła jego winę. Numer sprawy w sądzie dostałem od policji, przekazałem ten numer do ubezpieczalni, w marcu dostałem przelew.
Tyle ode mnie.