Witam. Od kilku dni jest już poniżej 3 stopni...co powoduje u mnie stres jak tylko wyjeżdżam z garażu. Po kilku chwilach od wyjazdu z ciepełka auto robi wszystkim znane piiiiiiik i patrzę ze strachem na ekranik od checków czy znowu coś się zjeb....psuło. A tu znowu poniżej 3 stopni i może być ślisko, bo jest zimno...a to niespodzianka:)
Moja refleksja jest taka, że dźwięk tego, że jest zimno oraz tego, że "wasser fluid low" powinny być inne niż wszystkie pozostałe informacje, gdyż nie oznaczają żadnej usterki. Za każdym razem jak słyszę ten dźwięk mój puls rośnie 2 krotnie i przez myśl przechodzą mi kolejne tysiące na naprawy mojego autka:)
Rodzi się pytanie czy dałoby się jakoś sprytnie obejść te informacje żeby nie były dostarczane do komputera pokładowego? O ile jeszcze info o tym że kończy się płyn do spryskiwaczy jest całkiem niegłupie i jak ktoś to w miarę ogarnia to pojawia się relatywnie rzadko o tyle informacja, że jak jest zimno to może być ślisko jest mniej więcej tak samo potrzebna jak napis na kubku od gorącej kawy, że jak ją na siebie wylejesz to się oparzysz...(wiem wiem, kwestie prawne). Jak wsadzisz palec nie tam gdzie trzeba to Ci go utnie...albo ta druga osoba może się wkurzyć:P. Czy zatem komp mógłby nie informować gongiem o tym że jest zimno?