Po prostu poszli po najmniejszej lini oporu. Nie mają obowiązku dawać żadnego zadośćuczynienia. Pokryją koszty naprawy, zwrócili właściwe paliwo i to tyle.
Jak się kolega sam nie upomni to nie ma na co liczyć na cos więcej. I to też wątpie żeby samo upomnienie się dąło jakiś efekt. Dopiero rozprawą sądową może coś ugrać, tylko pytanie czy chce mu się w to bawić.