Tak wiec wczoraj wracalem sobie z krakowa z niedzielnej wycieczki i wioske przed moim domem stal patrol policji po paru sekundach ruszyli za mna. Zostalem zatrzymany i zarzucono mi przekroczenie predkosci w terenie zabudowanym o 30km/h na podstawie ich licznika w aucie. Fakt jest taki ze mieli 80 bo musieli mnie przeciez dogonic a ze chcieli zrobic to jak najszybciej wiec mozliwe ze tyle mieli, co nie znaczy ze ja tyle mialem. Mandatu oczywiscie nie przyjalem- 300zl i 6pkt. Policjant oddal dokumenty i powiedzial ze sprawa trafi do sadu. Zna ktos jakies podstawy prawne jak sie bronic? Bo nie podoba mi sie takie dzialanie na oko i licznik auta. Dodam ze w aucie mialem jeszcze 3 osoby. Czy taki pomiar jest wiarygodny?