SStefan,
nie ten temat.
Rozumiem twoje argumenty, ale nawet zdaje się tutaj na forum był przypadek, gdzie auto było na żółtych, miało kolizję, nie ze swojej winy i ubezpieczyciel miał w doopie fakt takich tablic.
Teoria swoje, a życie swoje.
Żeby nie było, że jestem zatwardziałym przeciwnikiem.
Miałem e32 na żółtych i w mojej obecnej sytuacji wisi mi i powiewa kalafiorem pchanie się w to raz jeszcze, ze wszystkimi tego konsekwencjami.
Tak jeszcze tytułem zakończenia z mojej strony OT w tym temacie.
Przytaczając podany przez Ciebie przykład pani w kaszkaju i obowiązek prawny naprawy auta na oryginalnych częściach.
Odwróć sytuację. Ty uderzasz w kaszkaja, uszkodzenia twojego auta są znaczne. Już pomijam fakt naprawy auta tej pani z twojego OC.
Jeszcze dobrze nie minie szok powypadkowy, a już nad głową stoi Ci urzędnik nakazujący odbudowę twojego auta.
W analogicznym przypadku ale bez żółtych tablic wstajesz, wychodzisz i żyjesz do przodu.
Jak widać to jest miecz obosieczny.
A ja lubię minimalizować straty i na ile to możliwie autonomicznie podejmować decyzję odnośnie moich zabawek.
Tak jak większość, tak i żółtodzioby mają swoje plusy dodatnie i plusy ujemne.