Witam!
Myślałem, że poradzę sobie sam, ale skończyły mi się pomysły.

Mianowicie:
samochód po konkretnym nagrzaniu ( powiedzmy 20km jazdy, przy dojazdach do pracy kilka km objaw nie występuje ) sam wkręca się na obroty i faluje w przedziale 2000 - 3000 obr/min. Czasami trwa to chwilę, czasami dłużej. Dodatkowo, w chwili gdy silnik faluje w tym zakresie obrotów i go po prostu wyłączę, nie mogę go ponownie uruchomić. Pomaga jedynie odpięcie wtyczki z komputera silnika, czyli reset. Zdarzyło się też, że po ostrej jeździe nie mogłem dodać gazu, bo silnik zamiast się rozpędzać, to się dusił i gasnął. Elektryk stwierdził, że to wina sond lambda ("zawieszają się"), a że sondy były zamiennikami i tak musiałbym je prędzej czy później wymienić. Po tej diagnozie zamówiłem sondy, a te stare odłączyłem. Po założeniu nowych sond problem występuje, tylko tak jakby w mniejszym stopniu, tj. rzadziej i obroty falują w trochę niższym zakresie.

Dodatkowo, niezależnie od wyżej opisanego problemu, był problem z cofaniem się prądu po wyłączeniu zapłonu. Mimo wyłączenia zapłonu i wyciągnięcia kluczyka, centralka gazu świeciła, sterownik ABS pod maską cykał, itp. tak jakby zapłon był dalej włączony. Działo się tak również po mocniejszym zagrzaniu silnika. Tutaj również jedynym rozwiązaniem aby nie padł akumulator było odłączenie wtyczki komputera silnika i jego reset. To jak się dowiedziałem było winą uszkodzenia jakiegoś przekaźnika w komputerze silnika, z powodu wysokiej temperatury panującej pod maską.

Nie sądziłem że te objawy są ze sobą powiązane, jednak po odłączeniu starych sond, prąd cofał się już za każdym razem, czy to była krótka przejażdżka, czy dłuższa jazda. Po podłączeniu nowych natomiast, cofanie prądu ustało.

Trochę się rozpisałem, ale mam nadzieję że ktoś mi pomoże, choćby w rozwiązaniu poszczególnych objawów.

Pozdrawiam ;]