To w takim razie musisz kupić Porshe, bo przy amerykańskich będziesz leżał non stop, miałem kilka klasycznych amerykańskich aut z lat 80 tych i początku 90 tych, jak mieszkałem w stanach i wiem co mówię.
Sprawa z oldtimerami/youngtimerami wygląda tak, że jak kupisz auto odrestaurowane to masz na kilka lat spokój, jak kupisz auto zachowane w oryginale, jakie by nie było zadbane, trzeba będzie mechanikę zrobić całą, a i tak wężyk, czy złączka elektryczna może paść zawsze.
Sam kupiłem w tym roku W124 z ASO mercedesa (niby mistrza wytrzymałości), jeden właściciel, idealna jaką chciałem, a w przeciągu roku wymieniłem prawie całą mechanikę, żeby wreszcie mieć auto jak z fabryki.
Z markami super premium nie miałem do czynienia, ale słyszałem, że Porshe jest niezłe w bezawaryjności poza elektryką, której w 82 za dużo nie było pewnie.
Nie jest to jednak wymierna próbka, w każdym razie jakbyś kupił stare BMW/Merca/Amerykańca nie rozebranego i złożonego na nowo, to będziesz miał przed sobą mnóstwo niespodzianek i pisze to szczerze, ponieważ sam przez to przechodziłem. Od razu dodam, że nie kupowałem nigdy strupów, tylko auta śliczne i zadbane.