To może ja dorzucę historyjkę od siebie. Kiedyś wyło mi łożysko z przodu. Najbardziej było słychać przy prędkości 80-100 km/h, biorąc zakręty w lewo. Mechanik "X" (z Ojcowskiej 2 w Warszawie) stwierdził, że to prawe przednie łożysko i je wymienił. Po wymianie nic się nie zmieniło. Znając naturę naszych aut przejeździłem kolejne 30 000 km w dalszym ciągu zastanawiając się "co to wyje". W międzyczasie wymieniłem przednie tarcze hamulcowe (jakieś 10 000 km po wymianie prawej piasty) na OZ wentylowane. Ładnie dotarłem i ciesząc się krótszą drogą hamowania dalej zastanawiałem się, co to wyje przy lewych łukach. W końcu inny mechanik (Bosch przy Prymasa) stwierdził, że owszem wyje łożysko, ale z lewej strony, natomiast to z prawej ma luzy. Okazało się, że przyczyną pierwotnego hałasu była piasta z lewej strony, która wydawała hałas akurat, kiedy była odciążana przy zakrętach w lewo. Po jej wymianie dźwięk, który towarzyszył mi niemal od zakupu auta zniknął bezpowrotnie, pozostał natomiast jeden problem. Mechanik "X" schrzanił coś z prawej strony (i tu sedno sprawy n. t. tarcz): po wymianie łożyska prawego koła okazało się, że prawa tarcza miała spore bicie. Nie wiem, jakim cudem można zamontować piastę krzywo. A może wada samej części. W każdym razie musiałem dotoczyć tarczę na samochodzie, bo z nowym łożyskiem nie chciała chodzić prosto. Zwyczajnie tarcza dotarła się do niepoprawnie wycentrowanej osi obrotu, związanej bezpośrednio z wadliwą częścią lub sposobem montażu. Kto kumaty niech sam oceni, co bardziej prawdopodobne. Dodam tylko, że nie montuję "chinoli" i innych wynalazków. Może komuś ta historia pomoże w diagnozie problemów chociażby z biciem w sterach. Morał z tej historii płynie taki, że naprawione nie zawsze znaczy sprawne a wywalone pieniądze nie zawsze przynoszą efekt (chyba, że pracujesz w "X").