Ja bym półsyntetyk odradzał zdecydowanie. Ma znacznie większe predyspozycje do koksowania, niż syntetyk, czy nawet hydrocrack, powiedzmy do 10.000km. Już wcześniej tedi pisał, że gówniany olej zatyka kanały prowadzące olej i ma tutaj świętą rację. Dlatego też zawsze jak zatrze się turbo, to obowiązkowo wymienia się je z przewodami olejowymi - najczęściej one również są znacznie mniej drożne, w szczególności przy końcach od strony turbo.
Trzeba jeszcze odróżnić turbodiesla, czy turbobenzynę od wolnossących. Silniki z turbo relatywnie mocniej się grzeją, a i sama turbosprężarka jest punktem kumulującym ciepło. To w tych bardzo gorących punktach olej potrafi się przygrzać i zrobić czop. Już kiedyś podawałem ten link, ale rzucę jeszcze raz: http://bmwservice.livejournal.com/27699.html. Spaliny w dieslu mają przeważnie max. 950'C, w benzynie dochodzą nawet do 1100'C. Oczywiście grupa łożyskowa się tak aż nie grzeje, bo jest odseparowana blaszką, chłodzona przepływającym olejem i czasami chłodzona cieczą, ale przy łożysku osiowym temperatura może sięgać 700'C. Łożysko osiowe ma w sobie kanał smarujący o średnicy przeważnie okolice 1mm, więc pomyślcie co tam się dzieje. Sami popatrzcie jakie to jest drobne:
Denko tłoka już dostaje za to bardzo mocno po zadzie, a to ma bezpośredni wpływ na zapiekanie się pierścieni. Poza samym obciążeniem termicznym od samej spalanej mieszkanki, dokłada się jeszcze temperatura od ruchu posuwisto-zwrotnego.