Siemanko,
w piątek chciałem dojechać ze znajomymi na imprezę. Jednak (moja głupota) zignorowałem na początku czerwoną lampkę akumulatora. Nagle auto zaczęło tracić moc, nie szło, radio przestało grać, zgasł ekran. W ostatniej chwili zjechałem na przystanek. Auto już nie odpaliło. Na szczęście blisko domu i po paru min był kolega z kablami. Auto odpaliło ale cudem dojechało do parkingu 400m dalej. Tam "porzuciłem" auto na noc. Po godzinnym trzymaniu aku na prostowniku ledwo przejechało 3-4km. Zgasło prawie na miejscu parkingowym, gdzie cudem się dotoczyłem. Nie wiem czy to coś zmieni,ale tego dnia zdejmowali mi folie z szyb. Może, przez otwarte drzwi i radio pewnie rozładowali aku? Jakieś zwarcie od podgrzewania tylnej szyby? Nie posiadam kompa więc nie sprawdzę błędów a nie dojadę nim pewnie nigdzie dalej do warsztatu.