Jedzie facet po górach beemka, a że auto dobre to sypie 120... 130
Nagle zza zakrętu wyjechała mu furmanka. Zero szans na hamowanie, facet przypier***ił w furmankę, zahamował, wraca się do miejsca wypadku.
Patrzy jeden koń leży, flaki na wierzchu... Zlitował się wyjął broń i dobił konia.
Drugi koń wszystkie nogi połamane... Też się zlitował i go zastrzelił.
Patrzy leży woźnica. Podbiega i mówi;
-Wożnico! Woźnico, nic się nie stało.
-Panie, nawet mnie k***a nie drasło!!!!- odpowiedział zakrywając urwane nogi woźnica.