Gość piszę, że dokłada jakieś graty do auta, wymienił ( przynajmniej te łatwe do ukrycia ) wady. Nie wiadomo jak wygląda sprawa ze skrzynią i silnikiem. Jeżeli są w porządku, to może i warta obejrzenia. Można dołożyć 6tyś i wiedzieć co się ma, a można kupić za 12-13tyś i trafić na minę.
Kolego piszesz, że jesteś pokorny, ale wrzucasz wszystkich do jednego wora. To ja Ci podam własny przykład. Kupowałem E36. Auto na zdjęciach brudne ( w środku z pół centymetra kurzu ) skóry wymagały renowacji, ogólnie na pierwszy strzał: bleee, ale mówię co tam. 80k m nie tak daleko podjadę i zobaczę ( cena była niska w porównaniu z innymi wymuskanymi laleczkami ). Po dojechaniu okazało się, że mechanicznie auto jest w 100% sprawne, hamulce na wszystkich kołach ATE ( z przodu tarcze nacinane ), zawieszenie Lemforder, nic nie skrzypiało, nie lało nigdzie. Instalacja gazowa była tak zamontowana, że tylko jak się dopatrzyłeś końcówek wtryskiwaczy między kolankami kolektora, albo zajrzałeś do bagażnika to wiedziałeś, że auto ma LPG ( żadnej odczuwalnej straty mocy na gazie ). Wizualnie taka sobie. Kupiłem. Przez rok wymieniłem tylko płyny, świece, oleje filtry i klocki hamulcowe. Auto jechało jak po sznurku, prędkość maksymalną miał katalogową. Sprzedałem z wielkim żalem, bo potrzebowałem większe a coupe nie było zbyt praktyczne. Także czasem lepiej najpierw obejrzeć osobiście, a dopiero potem skreślać.





Odpowiedz z cytatem