Na początku czerwca przytrafiła mi sie pierwsza poważniejsza awaria która uniemożliwiła mi jakąkolwiek jazdę 7demy o własnych siłach.
Całe szczęście przytrafiło sie to jak podjechałem pod garaż tak więc od razu auto zostawiłem i stało sobie (3tyg).
Po odpaleniu silnik zaczął nie równo pracować tak jak by na 4-5 garów i po chwili cała choinka awarii i usterek plus smród spalonej gumy z silnika.
Bez wspomagania jakoś udało sie wjechać do garażu i zostawić. Po kilku dniach przyjechał kolega z DISem, diagnoza przepływomierz. Ale dalej auto bez wspomy i całej reszty.
Po tyg kolega przyjechał z używaną pożyczoną przepływką. Silnik zaczął w końcu prawidłowo chodzić ale pasek klinowy raz sie kręcił raz nie, plus smród gumy. Diagnoza ukręcone koło pasowe.
Zorganizowałem od kolegów z Banzai Drift team lawetę auto pach na nią i do warsztatu.
Auto już jest 2 tyg po naprawie, zrobiłem 1000km i wszystko działa prawidłowo jeździ normalnie a silnik pracuje ciszej :)
jedyne co mnie dziwi i zastanawia to dlaczego przed awarią na woltomierzu miałem 14,4 czasem więcej, a teraz mam 13,9 V.
Fotki