Gwintowników to bym używał "zgodnie z książką" - czyli zaczynając od zgrubnej "jedynki", pamiętając, że "Po wykonaniu każdego pełnego obrotu w prawo należy cofnąć gwintownik o pół obrotu w lewo, powtarzając tę czynność aż do nacięcia całego gwintu". To według mnie trwa czasem strasznie długo (kosztuje też niemało), ale gwarantuje pełny sukces.
I zmniejsza prawdopodobieństwo złamania gwintownika ;)
"W czasie deszczu gdy wiatr wieje, słychać Alfę jak rdzewieje."