Witam Państwa,


Postaram się streścić w "dwóch" zdaniach o co chodzi...

Jak pamiętacie miałem BMW 745i E65 wersja USA - autko sprzedałem prawie pół roku temu takiemu Panu który często do mnie wydzwaniał po zakupie że to że tamto i czy tak miałem czy nie miałem i tym podobne (ciekawość po prostu)
Po wydzwanianiu tak kilka tygodni była cisza, aż do dzisiaj...

Mianowicie zadzwonił do mnie w spawie i tutaj to streszczę krótko i na temat - "Miałem wypadek z rodziną tym pojazdem, nie zadziałały ani poduszki, ani napinacze pasów ani nic - teraz albo Pan weźmie to auto z powrotem, albo pokryje mi Pan fakture na ok. 5tyś pln za jakieś tam sterowniki, albo sprawa do sądu. Autko jest już na kołach wszystko zrobione postawione można powiedzieć, dodatkowo jest pełny face lifting itp..."
Zrobiłem wielkie oczy, zestresowałem się troszeczkę bo przecież nikomu nie chce szkodzić, ale to jest lekka przesada... Pierwsza sprawa w samej Polsce przede mną było jeszcze dwóch właścicieli, a nie wiadomo ile jeszcze w USA - autko jest używane ma swoje lata swój przebieg i swoją historię i nie rozumiem pretensji, zarzutów i tego że ta wina i odpowiedzialność w jakimś stopniu ma spoczywać na mnie. Nie wiem jaki kto ma pogląd na tą sprawę w tym momencie ale własnie po to to piszę bo chciałem usłyszeć wasze zdanie.

Ale moje zdanie w tej sprawie wygląda tak : Autko używane, nie jestem jego pierwszym właścicielem nie znam dogłębnie jego całej historii i nie daj Bóg mogło się to samo mi przytrafić i do kogo ja bym się miał zwrócić? Kolejna rzecz to umowa którą podpisaliśmy i na której jest czarno na białym "Zapoznałem się ze stanem faktycznym pojazdy", oraz jeszcze jedno - NIGDZIE nie ma takiej gwarancji rozruchowej na tyle miesięcy on tym autem jeździł on go używał i serwisował oraz mógł MAKSYMALNIE auto sprawdzić przed zakupem - właśnie to jest ryzyko zakupu auta UŻYWANEGO, później nie można mieć do nikogo innego pretensji!

Jak wy na to patrzycie?