siemanko. A więc 2 lipca wyruszylismy z żonką w kierunku Wysp Wschodniofryzyjskich na morzu pólnocnym. Jest to łańcuch wysp znajdujących się pod administracją niemiecką kraju związkowego Dolna Saksonia i położonych wzdłuż wybrzeża Morza Północnego. Zamieszkałych jest 7 następujących wysp licząc od zachodu ku wschodowi:

* Borkum
* Juist
* Norderney
* Baltrum
* Langeoog
* Spiekeroog
* Wangerooge
Cechą znamienną tych wysp był i pozostaje ich powolny ruch i częściowe zalewanie przez przypływy i sztormy.Wyspy nie są połączone mostami ze stałym lądem. Komunikację zapewniają promy pasażerskie.Używanie samochodów na większości tych wysp nie jest dozwolone. Wyjątek stanowią dwie największe wyspy: Borkum i Norderney.
Szczególnie interesowała nas jedna z tych wysp , a mianowicie "Juist".
Jak wszyscy wiemy jest to wyspa na której mieszka i pracuje jeden z naszych kolegów "maciek777" dla mnie po prostu maciek.Do norden dotarliśmy około godzin południowych 3 lipca, później prom i heja na Juist. Prom płynie około godzinki( autko zostało na lądzie , więc Maciek niestety nie ucałował księżniczki w emblemacik, czego bardzo żałował).kiedy dopłynęliśmy Maciek z Anetką i Córeczką (wspaniała dziewczyna) już na nas czekali. Później zakwaterowanie i zasłużony wypoczynek po podróży.
Muszę wam powiedzieć że maciek nieźle sobie to wszystko wykombinował, bo wyspa ta jest po prostu małym rajem na ziemi. Zero osobówek , zero autobusów, zero pociągów, ruch odbywa sie tylko za pomocą rowerów, koni oraz własnych nóżek. Dla mnie bajka. Uwielbiam takie klimaty.Zresztą zgadzam się w tym temacie z moją żonką, więc pełne zgranie.Klimat wspaniały, cisza, ptaszki śpiewają. W dzień spacerowaliśmy , jeździliśmy, oglądaliśmy wyspę a wieczorem spotkanie z Maćkiem i jego rodzinką. (Pozdrawiam Kazka i jego małżonkę). Grillek, piwko , wódeczka, whisky - tym sie delektowaliśmy. No i wspaniałe wspólne rozmowy prawie do rana. A maciek o 7.00 do pracy ( współczułem szczerze). po czterech dniach niestety przyszedł czas pożegnania, ale nie powrotu do domu.
Udałem sie mianowicie w kierunku Bremen na spotkanie z krzyskiem(7ka) z którego zdjęcia widzieliście w archiwum spotkań, a później udałem sie na spotkanie mojego wujostwa do oberhausen , gdzie spędziłem miłe chwile na rodzinnych wspomnieniach.Po kolejnych czterech dniach udalismy się w kierunku polskiego morza bałtyckiego, a więc przez berlin, szczecin koszalin do miejscowosci o nazwie Białgóra niedaleko łeby i tam byliśmy następne cztery dni i o dziwo pogoda nam dopisała. W Białogórze standardzik, czyli piwko plaża wódeczka opalanie się , spanie. Jednym słowem-wypoczynek. po czterech dniach powrót do mławy. I tak nam mineły dwa tygodnie w podrózy. Zrobiłem autkiem 3500 km.Auto bez zarzutów.