tak wiem doczytałam , ale jade po obiedzie do Magdalenki do narzeczonego na Święta więc nie dam rady niestety :(
Ja ogólnie "rzygam jazdą" , chyba że jestem pasażerem lub dotyczy to np wyjazdu na wczasy. Taką codzienną traktuję jak obowiązek ( tyrka, zakupy) ...natomiast ci innego wskoczyć na motor czy Quada :)
Też kiedyś miałem manię jeżdżenia bez celu. Teraz jak 30-ka za pasem to już mnie tak nie ciągnie, chodź jeździć dalej lubię ( np 300m do sklepu :D ). U mnie połowa męskiej części rodziny to kierowcy zawodowi. Tata jeździ po europie od czasu jak skończył 20 lat. Gdyby nie fakt, że jest to trudny wybór zrezygnować częściowo z rodziny i dużo czasu spędzać bez niej to pewnie też bym został kierowcą.
"W czasie deszczu gdy wiatr wieje, słychać Alfę jak rdzewieje."
Coś w tym jest. Ja jak dłużej nie jeżdżę, co mi się rzadko zdarza, to mam podobnie. Na szczęście śmigam autkiem codziennie i to autostradami więc można pojechać ;D.
ehhh... właśnie wróciłem z 3 dniowej trasy (nie Bm'ką) , 2100km ... wykąpałem się , zjadłem ciepły obiad, wypiłem kawę i na co mam ochotę ? wrócić do "niej" i jechać dalej.
u mnie to już jest choroba, dobrze o tym wiem
![]()
Mi tam juz wystarczy ze do pracy i z powrotem mam ponad 100 km i do tego 1 godzina spedzona w korku . Wolal bym na rowerku pojezdzic byle by tylko pogoda byla . Pozatym jak widze jak mi benzyne w baku wciaga to juz nie jest tak kolorowo tym bardziej ze juz mialem akcje z laweta w tym roku . Bmw fajne ale w garazu .
Dobże ,bende uwarzał :D