Opiszę objawy, ponieważ jakoś typowych, dających pewnośc chyba nie mam... Może ktoś uspokoi, a może zaniepokoi...

Otóż, że zimową porą 7er zamienia się w parowóz to wiadomo... Mało jeździłem, ale jak już się zdarzało, to za mną jak za starą lokomotywą... Ale ostatni piękny weekend, cieplutko, odpaliłem, złapała temperaturę, trochę jej chciałem wydmuchac pajęczyny z wydechów, a ona wręcz pluła wodą... Myślę sobie, że coś nie tak. Przykladam łapę do tłumika, czuję że nie równo pracuję. Tak "bije" po dłoni. Biorę starą metodą te wypociny na palec, ale nie słodkie... a silnik plynem zalany. Masła pod korkiem brak, zbiornik wyrównawczy czysty, bagnet jest jaki byc powinien, ale jednak po zimie zauważyłem ubytek płynu, co nawet mi komputer pokazał. No i już sam głupieję, niedlugo mam zamiar się wybrac do mechanika i pewnie usłyszę diagnozę, ale z ciekawości próbuję coś wcześniej... Mam jeszcze parę rzeczy do ogarnięcia, więc jakoś mi się nie spieszy.

Dodam, że temperatura silnika w normie podczas jazdy i postoju.

Pytanie... Mam się martwic? Jeśli tak, to jak bardzo (w złotowkach)?

Pozdro... dzięki

P.S.
Ten rok mam na tyle ciężki, że jak beema będzie płatac figlę to będziemy musieli się rozstac... Dlatego wznoszę modły :)